i chciwie chwytałem każde słowo, które wymawiał p. Klonowski, chociaż im więcej mówił, tem bardziej gmatwało mi się w głowie i stawało niezrozumiałem. Jedno tylko czułem z całą pewnością, a to, że z tej samej strony, z której ja doznawałem prześladowania, groziło coś Herminie. Dałbym, był chętnie połowę życia za to, by p. Klonowski wyraził się jaśniej — na szczęście moje obeszło się bez tej ofiary, bo zacne to małżeństwo nie domyślało się, że ma słuchacza, i spowiadało się nawzajem bez ogródek.
— Widzisz moja duszo — przemówił p. Klonowski — nie ma się o co sprzeczać, rzecz ma się w krótkości tak: Ta dziewczyna, którą Wielogrodzcy mają u siebie, nie jest ich córką, Bóg wie zkąd się wzięła. Ktoś zapłacił Burglerowej, akuszerce w Żarnowie, aby ją dała ochrzcić jako swoje dziecko. Burglerowa dała ją na wieś, do chłopki, w Monastercu, gdzie przyjeżdżali często Wielogrodzcy w odwiedziny do właściciela tego majątku. Byli i są bezdzietni, dziecko było ładne i podobało im się, wzięli je do siebie iwychowali jako własną córkę, i ona sama nie wie, że nie są jej rodzicami. Wielogrodzcy płacą Burglerowej pensyę roczną, aby milczała, a Wielogrodzki robi wszelkie usiłowania, by mu pozwolono adoptować tę dziewczynę. Ale ponieważ Burgler wobec prawa jest jej ojcem, i ponieważ Burglerowa jest sekutnicą, przed którą ten pijak uciekł z domu i ukrywa się od lat kilku, ponieważ nakoniec prawo wymaga zezwolenia ojca, nim może nastąpićladoptowanie, więc Wielogrodzki nie mogąc odszukać Burglera, dotychczas nie wykonał swego zamiaru; a że nie zrobił dotychczas testamentu, to wiem z niejednej strony. Otóż rozumiesz teraz, moja duszko? Albo Wielogrodzki kłapnie, i ty weźmiesz sukcesyę, albo w najgorszym razie, ja pochodzę koło tego pijaka Burglera, i zadamy dyabelnego szacha komornikowi. Przepada on za tą dziewczyną i ma takie oryginalne usposobienie, że nie dałby jej za nic w świecie, a nawet zapłaciłby połową swego majątku całą tajemnicę, byle się nie dowiedziała o swojem pochodzeniu. Cóż myślisz, gdyby się nie udało z sukcesyą, i gdyby komornik przeżył swoją
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/205
Ta strona została przepisana.