kiedyś coś przemądrujesz! Tak głupio poprowadziłeś ten interes z Moulardami, a osobliwie tę ostatnią awanturę z Przesławskim, że już doprawdy każda baba znalazłaby się była lepiej na twojem miejscu. Teraz Przesławski będzie się chwalił wszędzie, że ci rozbił głowę, a ty schowałeś to do kieszeni! Wypada koniecznie, abyś go wyzwał na pojedynek, rozumiesz! Ja nie mogę być żona człowieka, któremu rozbijają głowę w karczmie, i na moich biednych dzieciach nie może ciężyć ta plama! O, ja nieszczęśliwa! Dobrze to mówiła ś. p. babka moja, że jeszcze nikt nie zrobił mezaliansu, aby go prędzej lub później żałować nie musiał! Raz w życiu zrobiłam głupstwo, żem poszła za ciebie, i Pan Bóg ciężko mię karze! Gdybyś przynajmniej odszukał był skrypt, który dałeś Moulardowi, i ten list tyczący się kupna dożywocia na Janówce! Piękna będzie historya, jak te papiery znajdą się kiedyś w cudzem ręku!
— Ależ moja duszo — przerwał p. Klonowski — jak Boga kocham i dzieci nasze, tak natychmiast po przybyciu do Żarnowa, po śmierci tej Moulardowej, przetrząsłem w jej mieszkaniu wszystkie papiery, wszystkie schowkii kryjówki, rozstąp się ziemio! Listu i skryptu nigdzie nie było! Nawet na strych łaziłem; nie było kata, któregobym był nie przeszukał, nie było i nie było skryptu! Cóż chcesz, czy miałem krzywdzić własne dzieci, i darować temu chłopcu dziewięć tysięcy pięćset złr. dlatego, że może kiedyś skrypt się znajdzie! Może miałem mu jeszcze odstąpić połowę Janówki, kiedy taki był układ między mną a jego ojcem, a list mój, co go już pewnie myszy zjadły, gotów znaleść się razem ze skryptem!
— A któż ci też znowu każe krzywdzić własne-dzieci i wyrzucać pieniądze za okno! Mogłeś przecież poprowadzić rzecz inaczej, oto tak np. jak z Pomulskim. To rozumiem, to inna zupełnie sprawa, nikt ci nie może zarzucić najmniejszej rzeczy! Z Moulardem także, byłoby nas to kosztowało może trochę więcej, ale zawsze najwięcej tysiąc złr. i bylibyśmy mieli spokój! Drżę z obawy, gdy sobie przypomnę, że będziesz musiał przysięgać w sądzie, żeś
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/207
Ta strona została przepisana.