— Pani Burglerowa jest w Hajworowie, przyjechała wczoraj w godzinę po pańskim odjeździe, i byłaby już tutaj, gdybym z przyjaźni dla pana nie był uprosił Antka, by jej nie dawał znać, że już odjeżdżam. Mieliśmy jechać razem; teraz przyjedzie zapewne sama.... tylko co jej nie widać!
— Deus in Adjutorium meum intende, domine, ad adjuvandum me festina! — krzyknął p. Burgler, i gdybym go był nie zatrzymał, byłby może przez jedno z nieoszklonych okien rzucił się na rynek czartopolski w przypuszczeniu, że p. Burglerowa jest już na drabinie, prowadzącej do jego mieszkania.
— Eheu, me miserum! — wołał dalej — Puść mię, puść, młodzieńcze! Puść, niechaj uchodzę! Ani chwili dłużej nie mogę zabawić w tem miejscu! Puść mię!
— Uspokój się pan, panie Burgler, i zostaw pan to mnie: przecież pieszo nie zdołasz pan ujść pogoni, a w całej okolicy znają pana i wskażą, którędy pan poszedłeś. Chciałem panu właśnie zaproponować, aby pan jechał ze mną: za godzinę odchodzi dyliżans ztąd do Ławrowa, tam w klasztorze potrzebują organisty, księża zakonnicy łaskawi są bardzo na mnie, jedźmy tedy, a nikt nas nie dogoni i nikt nas nie znajdzie!
— Optime, Optime! Uciekajmy, uciekajmy zaraz! Ale...
jakże ja pojadę pocztą, skoro... deest mihi pecunia!
— Wielkie rzeczy! Towarzystwo tak wykształconego człowieka i takiego znawcy literatury klasycznej jest dla mnie zbyt cennem i cenniejszem od tych trzech reńskich, które trzeba zapłacić na poczcie! Tembardziej, gdy wyświadczę klasztorowi przysługę, sprowadzając tak biegłego muzyka!
Ile jest pochwał łacińskich w różnych klasykach, tyle ich wysypał p. Burgler na mnie. Zebraliśmy się szybko, bo nie miał on żadnych pakunków, ani tym podobnych przeszkód; poszliśmy do jakiegoś Herszka wykupić zastawiony u niego za 1 złr. płaszcz, bez którego mimo wszelkiej łaciny markotno było memu przyjacielowi puszczać się w drogę, i ruszyliśmy ku domkowi, w którym znajdowała się
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/215
Ta strona została przepisana.