Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/219

Ta strona została przepisana.

— Ależ uspokój się pan — powiedziałem nakoniec z jak najlepszą miną — p. Klonowski jest bardzo dobrym człowiekiem i nie zrobi panu nic złego! Cała rzecz chodzi o to, że p. Wielogrodzki chciałby adaptować swoją wychowankę, a na to potrzeba pańskiego pisemnego zezwolenia, które musi być urzędownie legalizowane. Otóż p. Wielogrodzki jest w przyjaźni z p. Klonowskim i prosił go, aby pana odszukał i wziął od pana ten dokument. W tym celu przyjechała także pańska żona do Hajworowa, i oczywista rzecz, że póki nie będą mieli dokumentu, póty będą szukali pana wszędzie i w końcu znajdą. Ale jeżeli pan nie, chcesz widzieć się z nimi, a osobliwie ze swoją żoną, to możemy na to poradzić. Skoro tylko przyjedziemy do Ławrowa, sporządzimy akt, którego potrzeba, a ja wyszlę go pocztą panu Klonowskiemu prosząc go, aby nie wyjawiał miejsca pańskiego pobytu. P. Klonowski zrobi to dla mnie...
O generosissime et suavissime puer! — zawołał Burgler, dusząc mię w swoich uściskach — o salus et spes mea! Jaka to głowa w tak młodym wieku! Młodzieńcze, będziesz kiedyś drugim Seneką! Ja ci powiadam — perque omnia saecula fama, si quid veri habent vatum praesagia, vivas! No, w oryginale stoi, vivam, a es jest krótkie i spondeus przepadł w skutek tego, ale i trocheus może stać w tem miejscu, vives, wives et vivas! — Tau nastąpiły nowe uściski i nowie wiersze łacińskie, aż do czwartej stacyi.
— A więc — zapytałem uradowanego Burglera, podczas gdy zmieniano konie u wozu pocztowego — czy zgoda? Zaraz po przybyciu do Ławrowa piszemy pozwolenie i wyprawiamy je pocztą?
— Zgoda, zgoda! Napiszemy, podpiszemy i wyprawimy! Ale... czy nie uważasz, że jest jakaś wilgoć w powietrzu? Sądzę, że dobrzeby było napić się czego, a potem wyrecytuję ci wspaniały ustęp z Bukolików, który umiem na pamięć! Co, he?
— Zapewne, zapewne — odpowiedziałem:
„Serce człowieka wino rozwesela,
Ale piosenka jest dla myśli winem“ — jak powiada Mickiewicz!