Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/238

Ta strona została przepisana.

— I owszem — odpowiedział — Józio już wczoraj na pięć razy, trzy razy trafił w asa na piętnaście kroków. Ty tego nie dokażesz, chyba ci zamiast asa postawić geometryę! — Geometrya w oczach p. Jakóba była szczytem ludzkiej wiedzy i symbolem ślęczenia, to też prześladował mnie nią najczęściej.
— Jednakowoż — odzwałem się, dotknięty tą aluzyą — na dwanaście kroków trafiałem ostatnim razem każdego asa!
— Biedne asy, szczęście, że nieżywe! — nadmieniła Elwira, po raz pierwszy dając do poznania, że wie o mojej obecności. Słyszała więc wszystko, co mówiłem, chociaż zdawała się nie uważać! Ale z jakim ona to powiedziała wyrazem, jak złośliwie spojrzała na mnie, gratulując asom, że są nieżywe.
— Chciałbym mieć kiedy... żywego asa! — mruknąłem pod nosem; ona zaś odwróciła się ku p. Pomulskiemu i zapytała go z śmiechem, czy jest myśliwym, i czy dobrze strzela?
— Ho, ho, goddam! — była odpowiedź — tuafiam w lot muchę, albo komaua! W Beulinie odstrzeliłem lewe ucho pouucznikowi od gwaudyi, któuego wyzwałem za to, że mi się nie odkłonił, ale tłómaczył się, że ma wzuok kuótki.
— To niepięknie wyzywać ludzi z krótkim wzrokiem — powiedziała Elwira — kalek i dzieci nie wyzywa się na pojedynek! — znowu spojrzała na mnie z ukosa, jak przedtem!
Skończyło się nareszcie to śniadanie, które było dla mnie istną torturę, i rad byłem, że mogłem pójść z Józiem do jego pokoju.
— Jesteś nie w humorze — zagadł mię Józio. — A powiedz-no mi, co to ty miałeś za awanturę w Żarnowie z tym Pomulskim? Mówiła mi Elsia... Nie, opowiedz mi Wprzód sam, jak to było!
— Jak było? Tak było, że powiedziałem Pomulskiemu, iż jest małpą, a on powiedział, że jest kawalerem, i na dowód pokazał mi swój bilet.