Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/239

Ta strona została przepisana.

— A, więc dał ci bilet! Ja myślałem, że i to nieprawda! Wiesz, opowiedział on tu Elsi i mamie, że nagadał o i mnóstwo impertynencyj, i że uciekłeś z Żarnowa, gdy cię wyzwał na pojedynek. Nota bene, kiedy to Opowiadał, nie wiedział jeszcze, że znamy się dobrze, i że może spotkać się z tobą W Starej Woli. Zgniewałem się na Elsię, że mu uwierzyła, choć powiem ci, że ona podobnoś udaje tylko, i nam obydwom na złość zapewnia, iż wierzy Pomulskiemu. A on opowiadał to tak szczegółowo, i przedstawił cię W tak śmiesznem świetle! Wiesz co, niema innej rady, musisz natychmiast wyzwać tego p. Pomulskiego! Potrzeba nauczyć tego głupca! Chodź, chodź, pójdziemy do pana Jakóba i opowiemy mu rzecz całą, on nam poradzi, jak to zrobić.
Józio zaciągnął mię do pokoju zawieszonego siodłami, rysztunkami i t. p., w którym przebywał p. Jakób. Musiałem opowiedzieć cały przebieg mojego spotkania z Pomulskim, poczem Józio opowiedział co Pomulski opowiadał Elsi, a nakoniec zabrał głos p. Jakób, i oświadczył, że sprawa potrzebuje honorowego i krwawego załatwienia, i że nie cierpi zwłoki. Dopiero gdyśmy zaczęli układać szczegółowo cały plan kampanii, i gdy przebieg jej stanął mi żywo przed oczyma, przyszły mi do głowy skrupuły, które powinienbym był mieć zaraz z początku. Nadmieniłem, że może lepiej poczekać, aż Pomulski wyjedzie ze Starej Woli.
— Cóż u dyabła, czy boisz się tego d..... — wrzasnął na mnie p. Jakób.
— Nie, wachmistrzu, ale może to nie wypada, wyzywać go tutaj, gdzie jest gościem. Rotmistrz gdy się dowie...
— Rotmistrz nie potrzebuje wiedzieć o niczem, to próżna wymówka!
— A potem — rzekłem dalej ociągając się.
— A potem, powiedz prawdę, że jesteś w strachu, panie geometro!
— Boję się w istocie, ale boję się śmieszności. Ile razy słyszałem lub czytałem o studentach, chcących się