oświadczyłem, iż panna Starowolska nie pójdzie za mąż za „taką małpę“, podczas gdy jemu samemu, t. j. Józiowi, dostała się niepospolita bura za wyjawienie owej tajemnicy familijnej, tyczącej się księcia Kantymirskiego. Józio nie obwijał rzeczy w bawełnę, i powiedział mi otwarcie, że Elsi pochlebiło to było bardzo, gdy „ciocia Elżbieta“ doniosła, iż książę ma zamiar przybyć do Starej Woli. Zmartwiło ją to wnet niepospolicie, że p. Starowolski nazwał księcia idyotą, że objawił życzenie, by ten książę nie przyjeżdżał wcale. Ciocia Elżbieta odmalowała go przeciwnie W tak czarujących kolorach, itak mocno chwaliła jego zalety nawskróś arystokratyczne, że jak twierdził Józio, Elsia marzyła ciągle z upodobaniem o jego przyjeździe. Teraz, oczywiście, będzie miała o nim zupełnie inne wyobrażenie, skoro zamiast do Starej Woli, pojechał do Hajworowa.
— Jesteś złym bratem, Józiu — powiedziałem mu na to — i przypisujesz siostrze myśli, których mieć nie mogła. Ten książę. Kantymirski W istocie jest idyotą, i przytem nie ma ani centa majątku; gdybyś Więc nawet mógł przypuszczać, że twoja siostra byłaby w stanie dać się ująć świetnemi pozorami, to w tym wypadku i toby miejsca mieć nie mogło. Fe, wstydź się Józiu!
— Ależ ja znam ją przecież doskonale, i wiem, co ona myśli, a przytem powiadam ci, że znała tego Kantymirskiego tylko z opisu cioci Elżbiety, która, mówiąc między nami, ma u nas wiele miru, bo chce ponoś zapisać swój majątek Elsi, a Wiesz, że finanse mego ojca są w nienajlepszym stanie!
— Jeżeli powiadasz, że wiesz tak doskonale, co myśli Elsia, to wytłómacz mi Józiu, zkąd ona wie to, o czem tylko my dwaj wiemy w tym domu, to, o czem mówiliśmy dziś rano W lesie? Wczoraj wieczór, gdy mię prosiła, abym się nie bił z Pomulskim, powiedziała mi wyraźnie: „jeżeli pan mnie kochasz?“ Zkąd ona wie, że ja ją kocham?
— A... a zkąd ona Wie, że ja się kocham w pannie
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/248
Ta strona została przepisana.