Oldze? A zkąd ona wie, że mówiliśmy dziś rano o niej w lesie, czekając na Pomulskiego?
— Jakto, czy wie już o tem? Musiałeś się z pewnością wygadać przed nią!
— Nie, doprawdy, że nie! Ona sama wypytując mię o szczegóły tego chybionego pojedynku, i kiedy jej powiedziałem, jak długo czekaliśmy W lesie daremnie, powiedziała mi, że przez ten czas mówiliśmy o niej, i chciała dowiedzieć się odemnie, cośmy mówili. Ale nie powiedziałem jej ani słowa!
— W istocie, zkąd ona może wiedzieć to wszystko?
— Tak, masz słuszność, nie rozumiem, zkąd ona to może wiedzieć! Chyba że... podczas gdy nas uczą w szkołach łaciny i matematyki, pannom w pensyonatach wykładają sztukę domyślania się takich rzeczy. Dobrze, że Elsia nie wróci już do pensyonatu, inaczej bałbym się Wkrótce myśleć o czemkolwiek, aby nie przenikła moich myśli! Ale, ale! Czy wiesz, że ojciec nie chce, abym kończył gimnazyum?
— A to dlaczego?
— Ojciec powiada, że nie chce posyłać mię na uniwersytet, bo nie życzy sobie, abym był prawnikiem. Mam iść na technikę, a do tego szósta klasa wystarcza. Jaka to szkoda, że nie będziemy już razem; naprawdę Mundziu, ja nie wiem, jak ja się obejdę bez ciebie! Ojciec chce ci proponować, abyś po wakacyach jechał razem ze mną na technikę, cóż, kiedy uparłeś się być profesorem i musisz kończyć gimnazyum! Nieznośny jesteś z tą twoją profesura, prawda Elsiu, że on nieznośny?
W tej chwili dopiero spostrzegłem w ogrodzie, o kilka kroków od otwartego okna, przy którem staliśmy, przedmiot moich marzeń.
— Nie znajduję wcale, aby pan Edmund był nieznośnym — odpowiedziała bratu.
— Ba, kiedy nie chce iść na technikę, i towarzyszyć mi w dalszych studyach, ale uparł się zostać profesorem!
— Profesorem! — rzekła Elsia przeciągle z wyrazem
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/249
Ta strona została przepisana.