wielkiej pogardy. — Fe, kto widział być profesorem! To takie śmieszne stworzenie, każdy profesor! To nie może być, aby p. Edmund był profesorem! Profesor! Chachacha, profesor! — I odbiegła, chichocąc się dalej, a ja postanowiłem w tej chwili nieodwołalnie, że nie będę. nigdy profesorem. Wszystkie plany mojej młodości wywróciły się naraz, jak budynek z kart, choć wywracały się one ponoś jeszcze od czasu, gdym po raz pierwszy przybył do Starej Woli.
Zdarza się to zapewne w życiu niejednego człowieka, że póki jest niedorostkiem, miewa więcej rozwagi i tego co nazywają „zdrowym rozsądkiem“, niż później, kiedy w skutek rozwoju fizycznego, krewkość i temperament wezmą u niego górę nad refleksyą i kiedy w poczuciu młodej, niewypróbowanej jeszcze siły wszystkie trudności i przeszkody wydają mu się łatwemi do zwalczenia drobnostkami. Dzieckiem będąc, czułem instynktowo, że powinienem obrać sobie zawód spokojny, dający chleb nieświetny ale pewny, wymagający pilności i pracy, ale niezmuszający do ciągłej walki z światem i z ludźmi. Czułem, że potrafię oddać się takiemu’zawodowi gorliwie i z powodzeniem, podczas gdy zatrudnienia, otwierające wprawdzie Widoki na świetną karyerę, zatrudnienia, dające zczasem majątek i znakomite stanowisko społeczne tym, którzy je obrali, nie były dla mnie. Czy nie zdarzyło ci się kiedy przypadkiem, szanowny czytelniku, widzieć n. p. kupca, człowieka miernych zdolności i żadnej prawie wiedzy, rzetelnego przytem i skrzętnego, który z chłopca sklepowego został powoli milionerem? Zajdźno do jego kantoru i przypatrz się jego buchhalterowi. Jestto prawa ręka swojego chlebodawcy: zna interes lepiej od niego, prowadzi książki wybornie, głowę ma otwartą i wykształcenie niepospolite, przytem, jestto człowiek pracowity, rządny, jednem słowem, wzór urzędnika bankowego. Uważajże teraz: tamten umie zaledwie tabliczkę multyplikacyjną, ma bardzo mało naturalnego sprytu, a zrobił kolosalny majątek; ten umie iwie tysiąc razy więcej, a jednak tak jak go widzisz dzisiaj, stojącego przy pulcie z piórem
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/250
Ta strona została przepisana.