w ręku, tak będzie stał i pisał lat trzydzieści, pobierając 1.200 złr. pensyi i nigdy nie zrobi majątku, choć nie strwoni ani grosza. Co więcej, gdyby go wzięła chętka rozpoczęcia interes na Własny rachunek, zbankrutowałby do roku, a interes swojego pryncypała prowadzi tak wzorowo! Są bowiem ludzie, którzy mają talent tylko do robienia majątku i są inni, którzy posiadają wszystkie talenta, oprócz tego jednego, chociaż mogą być przytem i pracowitymi i oszczędnymi. Nie jestem tak zarozumiałym, bym siebie zaliczał do tej drugiej kategoryi, ale na wszelki wypadek, należałem raczej do tej, niż do pierwszej. Lecz pierwotne, trafne zrozumienie tej prawdy znikło gdzieś było u mnie zczasem, a wraz z niem podziały się gdzieś bez śladu owe plany, które jako dwunastoletni senzat układałem ku pociesze i zbudowaniu mojej matki, i które nieraz Hermina układać mi pomagała, znajdując je nader pięknemi i ponętnemi. Hermina! Ależ Hermina nie znajdowała wcale, by „profesor“ był koniecznie śmieszną istotą! Sądzę nawet, ba, jestem pewnym, że gdyby miała wyjść zamąż, a narzeczony jej był profesorem, uważałaby stanowisko jego jako nader zaszczytne. Były chwile, w których zdawało mi się, że i Elsia ma równie swobodny pogląd na stosunki ludzkie; ojciec jej miał go niezawodnie, jakkolwiek nawskróś był szlachcicem, a ona sama nieraz wynurzała przekonania tak demokratyczne! Wszak kilka dni temu zachwycała się Marcinem Podrzutkiem Sue'go, przy sposobności, o której mówiłem! Ale na seryo trudnoby było wyobrazić sobie pannę Starowolskę ze Starej Woli, oddającą rękę — profesorowi. Zrozumiałem to, że chcąc marzyć o Elsi, muszę marzyć dla siebie o jakiej pozycyi socyalnej, któraby mię do niej zbliżała. I przez dziwną niekonsekwencyę, podczas gdy marzeń moich o Elsi nie śmiałem nigdy ująć w określone bliżej kształty, podczas gdy powtarzałem sobie, że nim przy największem szczęściu i przy największej energii zdołam zająć stanowisko, któreby mi pozwalało wyznać jej moją miłość, znajdzie się dziesięciu takich, którzy mię uprzedzą, podczas gdy, jednem słowem, kochałem się bez wszelkiej
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/251
Ta strona została przepisana.