Były to zresztą, jak widzi szanowny czytelnik, wcale niewinne zabawki, które przeszkadzały nam Wprawdzie nieco w zgłębianiu rachunku różniczkowego i niejednego wprowadzały w kolizyę z tym nieprzyjacielem nieokiełznanej myśli, Żmurką, ale natomiast, strzegły nas od innych wybryków i do melancholii, nierzadkiej w pewnym okresie młodzieńczego wieku, dodawały pewien smęt autorski, smęt zapoznanego geniuszu, kazały nam na dalekich przechadzkach szukać cichego ustronia, albo zgromadzać się wieczorami przy herbacie, rymować, deklamować, podziwiać przytem także niejedno dobre i piękne, a z niesmakiem unikać Wielu rzeczy trywialnych i brzydkich.
Z małemi odmianami, w ten sposób upłynęły trzy pierwsze lata naszych studyów technicznych. Powoli, puszczaliśmy się trochę w świat, bywaliśmy często w teatrze i uczęszczaliśmy na bale i na reduty, ale zawsze w tej samej roli zapoznanych i niezrozumianych geniuszów, niezadowolonych z świata, nieraz na seryo rozdymanych wyższemi, zawsze zaś szlachetnemi aspiracyami, ogromnie wiele piszących, a rzadko drukowanych. Z ręką na sercu nie mogę zaręczyć, czy w istocie coraz mocniej kochałem się W Elsi, czy tylko w wyobraźni mojej potężniało to uczucie, dość, że kochałem ją stale, a oprócz Józia i Herminy nikt o tem nie wiedział. Na wakacye, jak za lat dziecinnych, spieszyliśmy obydwaj z Józiem do Starej Woli, która stawała się coraz piękniejszą, coraz romantyczniejszą. Bywały podwieczorki w lesie, i partye czółnem na rzece, przy świetle pochodni i wieczorki z tańcami, W domu lub sąsiedztwie, i przejażdżki konno; powtarzały się półsłówka, znaczące i urocze spojrzenia, i chwile okrutnej boleści sercowej nakształt tych, które już opisałem, i po nich znowu traktaty pokoju, W których drobiazgi grały niezmierną rolę; ale nigdy nie ośmieliłem się powiedzieć jej, że ją kocham, ani spytać, czy szydzi ze mnie, lub sprzyja mi w istocie. Czasem wpadłem w rozpaczliwy nastrój kochanka, pozbawionego wszelkiej nadziei, bo zastanawiałem się nad tem, że lata płyną, i że ani rachunek różniczkowy, ani wykreślna
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/268
Ta strona została przepisana.