tę myśl i przysłała mię tutaj. Winszuję ci, jeżeli chcesz odbyć tę misyę we fraku i w lakierowanych trzewikach, na takie błoto!
W istocie, śnieg który spadł był na pół łokcia, tajał i przemieniał się w jakąś brudną, szkaradną masę, przytem woda lała się z dachów a przeprawa przez plac Maryacki była tak uciążliwą, jak podróż do Chiwy. Mimo to i mimo Wszelkich przedstawień Józia, wystroiłem się jak mogłem najpiękniej i udałem się z nim do hotelu, gdzie pani Leszczycka zajmowała dwa pokoje od strony podwórza, podczas gdy ja szukałem Elsi w południe w oknach od frontu.
— Kto tam? Nie można! — odpowiedział głos kobiecy z głębi pokoju w odpowiedzi na pukanie Józia.
— To ja, ciociu, i mój kolega Edmund.
— Zaraz, zaraz!
Staliśmy z pół kwadransa pod drzwiami, podczas gdy wewnątrz odbywało się jakieś skrzętne chodzenie i sprzątanie. Nareszcie Wpuściła nas pokojówka, i chciałem czemprędzej zdjąć paletot, gdy przystąpiła do nas pani Leszczycka. Była to osoba małego wzrostu, szczupła, z włosami uczesanemi tak, że zbyt widocznie zdradzały poprzednią swoją przynależność do innej czaszki. Poza nią widziałem w pokoju leżące w nieładzie pudła, tłómoki, pudełka i skrzynki, suknie, szale, futra, gorsety, trzewiki, szemizetki, kapelusze i mankiety. Elsi nie było.
— A mówiłam — rzekła ciocia głosem pełnym wyrzutu — mówiłam, że tak będzie! Nie powiedziałeś krawcowej, jak ma ubrać moją salopę, i Bóg wie, co z niej zrobiła. Tapicer, co miał obić meble, ani zaczął jeszcze roboty. A prosiłam cię, abyś poszedł do pani Mamułowiczowej i prosił ją o tego kucharza, którego mi miała nastręczyć. U Balka pewnie także nie byłeś o wymianę fortepianu, a faktor powiada, że dają tylko 80 złr. za tamten fortepian, kiedy kosztował mię trzysta i niema jeszcze dwunastu lat, jak go kupiłam. Czy nie mógłbyś pójść teraz zaraz do Balka, mój Józieczku kochany i wstąpić po drodze, do gorseciarki, aby tu przyszła?Jak mamę kocham, tak nie wiem, co ja te-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/272
Ta strona została przepisana.