Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/275

Ta strona została przepisana.

będzie łaskaw o drugiej po południu? I niech też pan nie zapomni być u pani Mamułowiczowej, panie Molière!
— Moulard, ciociu — poprawił Józio.
— Przepraszam, ja się zawsze mylę w nazwiskach Więc do widzenia, panie Malheur!
Józio rozśmiał się z tej nienowej już zresztą pomyłki, bo ciocia Elżbieta wśród wyliczania swoich życzeń i kłopotów przekręciła już była moje nazwisko na wszelkie możliwe sposoby. Malheur było zresztą w tej chwili najodpowiedniejszą dla mnie nazwą: zamiast jednego interesu, ciocia powierzała mi ich kilkadziesiąt, a niektóre z nich były tego rodzaju, że udać się nie mogły i że wkrótce i ja, równie jak Józio, musiałem ukazać się „do niczego“. Najfatalniejszą zaś była w tem wszystkiem ta okoliczność, że Elsi wcale nie widziałem. Rozczarowanie to było nader srogie; wszak wiedziała, że Józio poszedł po mnie i wyszła z domu, jak gdyby umyślnie. We fraku tedy, wdzianym na tę uroczystą okazyę, i w smętnem bardzo usposobieniu poszedłem do Grabińskiego, który się rozśmiał, gdym mu zaproponował, aby Pieśń Rybaków przerobił na Marsz z Proroka; potem poszedłem po cukier, po herbatę, po świece i po sucharki, potem po krochmal i po aksamitkę, a potem do p. Mamułowiczowej. Dama ta, której byłem już dawniej prezentowany, i która była w zażyłości z panią Leszczycką, przyjęła mnie bardzo grzecznie i pomimo zapewnień, że mi interesa nie zostawiają ani chwilki czasu, musiałem zostać na herbacie, przy której miałem bardzo zaambarasowaną minę, bo p. Mamułowicza nie było w domu i nie wiedziałem, jak mam bawić p. Mamułowiczowę, która uskarżała się mocno na nudy, jakich chronicznie doznaje, bądź ze względu na swoje osamotnienie, bądź też z powodu, iż tak mało jest dusz na świecie, któreby umiały zrozumieć duszę cokolwiek wznioślejszą i uczynić jej znośnym popas na tym nędznym padole płaczu, nim odleci między gwiazdy, będące właściwym jej przybytkiem. Przez trzy godziny, popijając herbatę i gryząc zakąski rozmaite, pomagałem pani Mamułowiczowej ubolewać nad tym smutnym stanem rzeczy, ale nie umiałem