skutku i komornik nie przestawał obsypywać mię dobrodziejstwami. „Jeżeli ci teraz nie potrzeba pieniędzy, to je składaj, przydadzą ci się wkrótce“, pisywał mi zwykle. Wyznać muszę ze wstydem, że tylko W małej części szedłem za to dobrą radę, podczas gdy wcale znaczną część moich funduszów pochłaniali krawcy i kupcy różnego rodzaju. Oprócz tego, dzięki młodzieńczej próżności, uchodziłem za młodego Krezusa między kolegami, a reputacya taka kosztuje zazwyczaj bardzo wiele tytułem pożyczek, nietylko bezprocentowych, ale i bezzwrotnych. Tymczasem, powinienbym był rzeczywiście składać jak najwięcej pieniędzy, oszczędzać się ile możności; dzięki mojej pilności bowiem, z upływem roku miałem skończyć studya.we Lwowie i nasuwała się potrzeba pomyślenia o tem, co pocznę dalej. Właściwie, ze względu na ówczesny stan zakładów szkolnych w kraju, powinienbym był starać się wyjechać bodaj na rok za granicę i wykształcić się specyalnie w jednym lub drugim zawodzie technicznym; akademia lwowska zaopatrywała bowiem uczniów swoich głównie w wiadomości teoretyczne i ztąd uprzedzenie przeciw technikom krajowym nie było bez wszelkiej podstawy. Nie mogło być inaczej: jak można albowiem wykształcić dobrych inżynierów dróg i mostów, dobrych budowniczych lub dyrektorów fabryk w kraju, gdzie niema ani dróg, ani mostów, ani budynków, ani maszyn, ani fabryk, i gdzie 0 wszystkich takich rzeczach dowiedzieć się można tylko z książek lub z dzienników? Lecz przedłużenie studyów i wyjazd za granicę byłyby tak srogim wyłomem w projektach, które mimo mej woli kiełkowały i rosły w mej piersi, że ani myślałem o tem. Słyszałem, że mają trasować jakąś linię kolei żelaznej, a ponieważ czułem się zupełnie kwalifikowanym do takiej czynności, więc powziąłem natychmiast plan dostania się do takiego przedsiębiorstwa i zwierzyłem się z tem komornikowi, a ten przez rozmaite swoje konneksye wyrobił mi zawczasu posadę, i w lecie, zdawszy ostatnie egzamina, miałem rozpocząć moją działalność, obiecującą na razie wcale świetne wynagrodzenie. Nie zostawało mi
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/294
Ta strona została przepisana.