Elsia nie mówiła nic, unosiła się tylko nad pięknością jakiegoś szpakowatego wierzchowca, na którym Gucio pojawił się był niedawno pod jej oknami, i chwaliła go, że się wcale dobrze prezentuje konno — dodając, jakby na złość Józiowi, że Gucio podobał się bardzo Wandzie Marszewskiej — która to panna Wanda, jak już nadmieniłem, była słabą stroną Józia. Kolega mój Wpadł w skutek tego w gniew i rozpacz nie do opisania, i przez kilka’dni chodził.
jak struty; po upływie zaś tego czasu spotkał Gucia W towarzystwie kilku oficerów i dandysów w jakiejś kawiarni, i był świadkiem, jak Klonowski nader lekko wyrażał się o pannie Wandzie. Przyszło do ostrych przymówek między nimi, Józio wybiegł zaperzony z kawiarni, odszukał mnie i natychmiast, w towarzystwie jednego jeszcze kolegi, musiałem pójść wyzwać Gucia. Ten przyjął nas grzeczniej, niżbym się był po nim spodziewał, i wskazał nam dwóch oficerów, jako swoich świadków.
Ułożyliśmy termin na poranek tego samego dnia, kiedy miał się odbyć wieczór u pani Leszczyckiej; tymczasem Józio w Wilią pośliznął się na ulicy, upadł i zwichnął rękę. Udałem się do świadków przeciwnej strony z tą wiadomością, proponując im odłożenie rozprawy na później; ale pierwszy, do którego się zgłosiłem, uśmiechnął się jakoś tak dwuznacznie, że porozumiawszy się z moim kolegą-sekundantem uznałem za stosowne oświadczyć, iż stanę na placu w zastępstwie Józia — zdawało nam się bowiem, iż potrzeba ocalić honor akademii wobec wojskowych. Józiowi nie wspomniałem o tem ani słowa, był on zresztą zbyt cierpiącym, by mu wszelka rozmowa nie sprawiała przykrości.
Gdy już wszystko było ułożone, przyszło mi dopiero na myśl, że Gucio, jako oficer od huzarów, powinien nieźle robić pałaszem, a umówioną bronią był właśnie pałasz, którego nie miałem w rękach od czasu, jak w Starej Woli pan Jakób uczył nas krzyżowej sztuki i młyńca. Zapóźno było jednak robić jakiekolwiek refleksye. Postanowiłem machać szablą jak najgęściej a resztę zostawić losowi.
Gdy przyszło do spotkania, pokazało się, że Gucio nie
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/301
Ta strona została przepisana.