zamykała wszystkie drzwi, sadzała mię do fortepianu i kazała mi grać „gamy“ — skutek bywał z początku jak najgorszyi potężny „alt“ pani sekretarzowej przebijał wszystkie ściany, grożąc obaleniem pruskich murów jej dworku — ale po upływie półgodziny pokazywało się, że nasz fortepian miał lepsze piersi — „alt“ chrypnął, schodził do mezza voce, do piano, pianissimo, i gubił się nakoniec w stłumionem mruczeniu i krząkaniu, podczas gdy moje gamy tryumfująco dominowały plac boju.
Jakkolwiek jestem miłośnikiem chronologicznego porządku w opowiadaniu i jakkolwiek wówczas mało znałem historyę mojej matki, bo nie lubiła wspominać o swoich nieszczęściach i przygodach, i zaledwie czasem jaka mała wzmianka z jej ust oświecała mię o mojem pochodzeniu — winienem jednakowoż nadmienić tutaj, że nic nie było mniej podobnem lub zbliżonem do prawdziwego w tej mierze stanu rzeczy, jak paplaniny pani Chenapan lub pani Matzlerowej. Całą wielką tajemnicą mojej matki było to, że wyszła zamąż za cudzoziemca wbrew woli bogatego brata, który był głową rodziny i według praw angielskich odziedziczył był po ojcu cały majątek, podczas gdy resztę rodzeństwa obdzielono drobnym spadkiem po matce. O ile mogę wnosić z tego, co wiem o moim ojcu, był on sangwinicznego temperamentu i operował tak nieszczęśliwie swojemi i matki mojej funduszami, iż wkońcu stracili wszystko. Później jakaś ciotka, której portret miniaturowy wisiał nad łóżkiem moiej matki, umierając zapisała jej, oprócz tej miniatury, tysiąc funtów szterlingów. Sumę tę w srebrnych, austryackich cwancygierach, przenoszącą nieco wartość ówczesnych dziewięciu tysięcy guldenów, odebrali moi rodzice w Żarnowie. Nie wiedziałem, co się z nią stało, i nie troszczyłem się o to nigdy — w kwestyach pieniężnych bowiem, irlandzkie moje pochodzenie sprawia zupełnie ten sam efekt, jakiby sprawiało polskie, tj. lekkomyślność i niedbałość nieuleczoną.
Republikańskie i demokratyczne nasze nieprzyjaciółki operowały tak skrzętnie, że udało im się nakoniec opanować cały prawie Żarnów z wyjątkiem ośmiu domów, które zo-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/32
Ta strona została przepisana.