którą przeczuwała dla mnie biedna moja matka, nie przeczuwając jej dla siebie — nie dało mi widzieć, ani czuć rozdzierających serce, smutnych dla każdego szczegółów, towarzyszących takiemu nieszczęściu. Przypominam sobie zaledwie, że Kasia, odparłszy ową piekielną babę, izatrzasnąwszy za nią drzwi, obróciła się do mnie i znajdując, że jestem bardzo blady, dała mi napić się wody, wzięła mię drżącego na ręce i położyła na swojem łóżku. Później widziałem jeszcze, nachyloną nademną, łagodną twarz pani Wielogrodzkiej, i słyszałem, jak polecała służącemu, aby mię dobrze obtulił i zaniósł do powozu. Więcej nie pamiętam nic, mówiono mi później, że dostałem nerwowej gorączki. Jeżeli to, co piszę, znajdzie kiedy czytelnika, niechaj się nie dziwi tytułowi, jaki dałem mojej powieści. Przez całe moje życie cierpiałem wiele od ludzi głupich, a dobrego doświadczyłem tylko od rozumnych. Jak daleko sięga moja pamięć w lata dziecinne, wskazuje mi ona tę prawdęa choć z tak dawnych wspomnień, jak te, które powyżej skreśliłem, nie podobna mi było utworzyć dość żywego obrazu, to i z niedostatecznego, jaki utworzyłem, dowie się każdy, że były w Żarnowie „głowy do pozłoty“, co według sił swoich zatruwały życie biednej, ciężko pracującej k0biecie i jej dziecku. Może W późniejszych rozdziałach uda mi się odmalować żywiej i dokładniej niejedną postać, posiadającą niezaprzeczone prawo do tytułu, który nosi ta książka.
Kiedy po raz pierwszy odzyskałem przytomność, a wraz z nią świadomość straty, którą poniosłem, wszystkie moje wspomnienia wydały mi się odsuniętemi w daleką, zamgloną przeszłość, i ból, który czułem, jednostajnym jakimś, melancholicznym przygniatał mię ciężarem. Przejmowało mię poczucie sieroctwa i słabości, spotęgowane do najwyższego