daży! Widziałem przypadkiem W kancelaryi forum nobilium, dokumenta sprzedaży! Toż tośliczny interes! Dziesięć tysięcy i dożywocie, a za Krasnopol ja sam zapłacilbym z pocałowaniem ręki piędziesiąt tysięcy, W tym stanie, jaki był za życia śp. Wilskiej!
— Ale niech-no komornik doda do tego kł0poty, procesa ze spadkobiercami, poniszczone budynki, posesora, którego trzeba było rugować sądownie, i tam dalej! Et, ja najgorszemu mojemu wrogowi nie życzę takiego interesu!
— No, już to ja życzę go najlepszym moim przyjaciołom! Ale przepraszam pana dobrodzieja, że niepowołany i nieupraWniony, śmiem wdawać się w to, co mię wcale nie obchodzi. Ten nieboszczyk Moulard był to wielki szałaput, ot, zwykle Francuz, ale serce złote, i lubiłem go bardzo. Żona jego, to kobieta, jakiej poszukać — rozumna, pracowita, cicha, trochę może dumna, ależ-bo jak u nas każdy szlachcic chciał być królem, tak ponoś wszyscy Irlandczycy od jakichś tam przedpotopowych królów pochodzą. Czułem szczerą przyjażń dla tych ludzi, i los ich dziecka obchodzi mię bardzo... jako człowieka. Otóż, niech mi pan dobrodziej daruje jedno otwarte zapytanie. Śp. Moulard był zdania, iż nabywa wspólnie z panem dobrodziejem Krasnopol, który pani Wilska, nie mając bliższych krewnych, sprzedała za 10.000 i za dożywotnie posiadanie. Pan dobrodziej, trzymajac wówczas Hajworów w dzierżawie, nie miałeś tyle gotówki, i oczywiście kapitał Moularda użyty był na kupno Krasnopola?
— Na miłość Boga, panie komorniku dobrodzieju, wszak mówię ze skończonym prawnikiem! Wszak wiadomo komornikowi, że wówczas nie-szlachcicowi nie wolno było nabywać dóbr ziemskich, jakimże sposobem Moulard mógł wchodzić ze mną do spółki? Chyba mu się w głowie przewróciło, jeżeli coś podobnego opowiadał! Nie, to była prosta pożyczka, a najlepszym dowodem jest skrypt, który mu wystawiłem!
— Tak, skrypt! Hm, skrypt... ten skrypt?...
— O, dzielny inkwizytor z komornika! Mógłbym się prawie rozgniewać, i gdyby nie wysokie wyobrażenie, jakie mam o charakterze komornika dobrodzieja, to myślałbym,
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/56
Ta strona została przepisana.