Tradycyjny frazes, rafinowana głupota, dobroduszne oszukaństwo... co uczciwe, to tchórzy, albo śpi...
Albo pije Sekt, mógłby był dodać zacny komornik, bo w tej chwili połknął znaczną dawkę tego nektaru kanaryjskiego, i wygłaszając jeszcze jedno znaczące: — Eti wyszedł z pokoju. Mutatis mutandis, zostaliśmy się wszystko troje w tem samem położeniu, w jakiem byli Krzyżacy w chwili, gdy Wallenrod zakończył biesiadę niezrozumiałemi przymówkami do Witolda. Nie rozumieliśmy ani słowa z tej urywkowej perory. Utkwiła mi ona w pamięci, ale długie lata minęły, nim pojąłem całą jej doniosłość i gorycz.
Mamże powiedzieć, że zgodziłem się w końcu z p. Wielogrodzkim? Nie — nie zgodziłem się z nim; najpierw dla tych pięciu sprawiedliwych, dla których Bóg chciał` przebaczyć Sodomie i Gomorze, a których sądzę, iż poznałem — a potem, mam dopiero lat trzydzieści sześć i nie mam jeszcze podagry...
Komornik Wielogrodzki, O ile go sobie przypominam, i o ile dziś ocenić mogę jego prawdziwie zacny charakter, należał do najniebezpieczniejszego rodzaju dobrych i poczciwych ludzi, jakich poznałem w tym kraju. Odmalował on zresztą. sam siebie dosadniej W powyższych słowach swoich, niżbym ja śmiał to uczynić, ze względu na szacunek i wdzięczność, którą mu jestem winien. Zamiast o „specyalnej“ jego osobie, jak się wyraził pewien mowca ludowy, powiem tu tedy słów kilka o całym rodzaju, do którego on należał. Otóż jeżeli niejedna sprawa, wymagająca ogólnego poparcia, idzie u nas jakoś oporem, mimo powszechnego uznania jej wartości, jeżeli zostaje niezrobionem niejedno, coby się koniecznie zrobić powinno, i czego interes ogólny wymaga, to zawsze połowa tylko winy spada na ludzi złych, na intrygantów, na nieprzyjaciół dobra publicznego — drugą połowę tej winy dźwigają najzacniejsi, najpoczciwsi pod słońcem ludzie, ludzie prawi i rozumni, ludzie, którzy nie zapierają się nigdy swoich przekonań, ale którzy, bądź to przez ociężałość, bądź z rzeczywistego zniechęcenia i ugruntowanego na smutnych doświadczeniach
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/60
Ta strona została przepisana.