rektorem w konwikcie klasztornym, gdzie umieszczeni byli sami „panicze“, synowie właścicieli dóbri tym podobnych h0noracyorów. Oprócz tego klasztor, posiadający rozległe dobra, obowiązany był utrzymywać rodzaj bursy, którą zwano „niższym konwiktem“ i W której bezpłatnie mieszczono i żywiono ubogie sieroty. Wszystko to opowiadał mi p. Krutyło, podczas gdy p. Klonowski poszedł był układać się z księżmi o nasze przyjęcie do szkół — kurs bowiem już się był zaczął, ja musiałem zdawać egzamin wstępny, a Gucio „miał do poprawienia dwa objekta“, co w języku ławrowskim znaczyło, iż nie p0pisawszy się dostatecznie w przeszłym roku z dwóch przedmiotów nauki, miał p0pisywać się z nich jeszcze raz, aby mógł być przyjętym do wyższej klasy. Pan Krutyło, który gdy był uwolniony od przymusu wynikającego z siedzenia na szarym końcu stołu obok panny Rozalii, miał wielką skłonność do satyry, zwierzył mi się pod pieczęcią tajemnicy, że Gucio jest wielki hebes i przez całe wakacye w dodatku nic się nie uczył, ale że jakoś to będzie, bo pan Klonowski żyje dobrze z profesorami.
W istocie, opiekun mój wrócił rozpromieniony. Zdziwiłem się niemało, gdy się dowiedziałem, że powodem jego dobrego humoru było w pierwszej linii moje powodzenie.
— Jestem twoim opiekunem — rzekł mi — a wiesz, że jesteś goły jak turecki święty. Tych parę reńskich, które ci zostały po matce, wystarczy ledwie na książki i na buty, a i do tego jeszcze będę musiał dopłacać, gdy tymczasem mam własne dzieci i krzywdzić ich nie mogę. Ale poczciwy ksiądz rektor, na moje prośby i przedstawienia, przyjmuje cię bezpłatnie prawie do konwiktu, bo tylko pod warunkiem, że dostarczę klasztorowi różnych legumin i Wiktuałów.
Wszystko to obliczę istrącę ze spadku po twojej matce — uważaj-no smarkaczu, abyś butów nie darł i sukni nie psuł, i abyś mi sięjuczył pilnie, bo inaczej, świnie paść będziesz. Rozumiesz?
— Rozumiem, panie... jednakowoż...
— No, cóż znowu, co ci się tam w tym pustym łbie kręci, ha? Gadaj!
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/69
Ta strona została przepisana.