— Mular, mular! — powtarzał Mykietiuk z uśmiechem, jak gdyby było coś komiczniejszego W mojem nazwisku, niż w jego. Tymczasem nadszedł fornal Petro, dźwigając mój kufer i pakę z książkami, które wniósł do pokoju. Wszedłem za nim i za Mykietiukiem. Była to mała izba ze sklepionym sufitem, o jednem, zakratowanem oknie, wychodzącem na mały ogródek i otwierającem dalszą perspektywę na wysoki mur kamienny, okalający klasztor. Na stole pod oknem świeciła się cienka łojówka, wetknięta w stłuczoną flaszkę. Jedno krzesło i trzy łóżka stanowiły resztę umeblowaniaa raczej, mylę się, był tam jeszcze jeden mebel, na którego widok włosy najeżyły mi się na glowie. W jednym kącie pokoju, oparta o ścianę, spoczywała w tym przybytku żywych — trumna! Oniemiałem z grozy na ten widok, którego sobie wytłómaczyć nie mogłem. Później dowiedziałem się, że jestto trumna od „parady“, służąca za ozdobę katafalku przy nabożeństwach zadusznych, a z powodu jakiejś restauracyi umieszczono ją tutaj tylko tymczasowo. Mykietiuk nie omieszkał żartować sobie z mojej zastraszonej miny i zapowiadał mi, że ponieważ niema dla mnie łóżka, więc mam spać w trumnie; lecz worki z jabłkami i orzechami pani Wielogrodzkiej, które z kolei Petro przyniósł z fury, Wpłynęły łagodząco na sarkastyczny umysł tego młodzieńca i zmiękł widocznie na ich widok. Niebawem też parobcy klasztorni wnieśli do pokoju czwarte łóżko z siennikiem, i Mykietiuk pomógł mi rozgościć się i uporządkować moje rzeczy. Trumnę postawiono storcem w kącie, a gdy nakrywszy moje łóżko pościelą, siadłem na niem, aby trochę odpocząć. mogłem przypatrzyć się nowym moim kolegom. Oprócz Mykietiuka było ich dwóch — jeden malec dziesięcioletni, a jeden już dobrze wyrośnięty młodzieniec, z pierwszemi elementami zarostu na twarzy. Ten leżał na swojem łóżku i odbywał siestę, z olimpijską obojętnością spoglądając na wszystko, co się działo dokoła, podczas gdy malec siedział na krześle przed stołem i piskliwym, jednostajnym głosem odczytywał po raz już może trzydziesty, jeden i ten sam ustęp z gramatyki niemieckiej. Przytem mylił
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/76
Ta strona została przepisana.