— Brat i siostra! — powtórzył p. Dominik w zamyśleniu. — Czy nie weźmiesz mi pan za złe jednego zapytania?
— Proszę bardzo.
— Chciałem wiedzieć, na jakiej stopie pan stoisz z panną Elwirą. Mówiłeś mi pan ostatnim razem, żeś pan z nią zerwał. Czy nie zaszła recydywa?
— O, wszystko oddawna skończone między nami. Stoję na stopie człowieka, który spadł z gwiazd, wśród których bujał, i dziwi się, że nie skręcił karku.
— Tem lepiej. Mam nadzieję, że przynajmniej jedna istota, która zasługuje na to, będzie szczęśliwą. Nie mówię tego bynajmniej, jakobym chciał panu pochlebiać, ale dlatego, że jest się szczęśliwym, gdy się osiągnie to, czego się pragnie.
— Nie rozumiem pana, panie Dominiku.
— Panie Edmundzie — odparł, biorąc mię za rękę — panna Hermina kocha pana więcej, niż rodzona siostra. Nie mam prawa wdawać się w cudze, a tak delikatne sprawy, ale mimowoli musiałem zrobić to spostrzeżenie.
— Co pan mówisz! Hermina, jak dobra, kochana siostra, pomagała mi, ile jej sił było, romansować z Elsią, kochała się w niej prawie tak mocno, jak ja. Wiesz pan, że jestem w kłopocie, jak jej to wyznać, że przestałem kochać się w Elsi; boję się, że weźmie mi to za złe.
— Ja panu więcej powiem: panna Hermina przywiozła z sobą dwadzieścia kilka tysięcy złr., bo Elsia napisała jej to Wszystko, co i panu opowiadała o sumie Klonowskiego, o względach dla p. Leszczyckiej, jako jedynej przeszkodzie do waszego szczęścia, i tam dalej. Z wszystkiemi temi pieniądzmi w torbeczce, obiedwie te panie z Żarnowa wpadły dziś rano do mojego biura, i opowiedziały mi, co się stało. Posłałem do sądu, i dowiedziałem się o przyczynie pańskiego uwięzienia, o którem zgoła nie wiedziałem, bo kilka dni nie byłem we Lwowie. Więc dowiedziałem się z ust panny Herminy o plotce Elsi, potem doręczyła mi najpierw sumę, którą potrzeba było deponować na weksel Klonow-
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/158
Ta strona została przepisana.