dziewiczego wdzięku i owej arystokratycznej wytworności, broniącej na pier-wezy rzut oka wszelkiego przystępu do serca każdemu zbyt śmiałemu śmiertelnikowi — kiedy pomyślałem, że mam zuchwale wyciągnąć rękę po klejnot tak nieoceniony — struchlałem jak złoczyńca, co w chwili wykonania zbrodni cofa się, spostrzegłszy jej ogrom. Gdybym był miał do wyboru, bić się z całym pułkiem huzarów lub wyrzec tych kilka słów, o które chodziło, byłbym bez namysłu wybrał pierwsze — ma się tedy rozumieć, że stałem pomięszany i milczący, zdobywszy się zaledwie na wynurzenie żalu, że nie byłem w domu, kiedy Elcia z panią Leszczycką odwiedzały Józia.
— A gdzie to pan byłeś — odparła — czy może u pani Mamulowiczowej?
— Wszak pora była zbyt Wczesną do robienia wizyty...
— Zapewne, ale jesteście państwo tak nierozłącznymi, że nie mogę sobie wyobrazić pana bez pani Mamułowiczowej, ani jej bez pana. Na wieczorku u pani Marszewskiej widziałam, że bawiliście się państwo wybornie, sami dla siebie.
— Co do mnie, bawiłem się bardzo źle na tym wieczorku.
Musiałem mieć minę bardzo desperacką, gdy to mówiłem, bo Elsi widocznie żal się zrobiło, że żartowała ze mnie. Zmieniła nagle ten i poczęła ubolewać na seryo nad szkaradnym zwyczajem, jakim są pojedynki w ogóle, i nad drugim zwyczajem, więcej lokalnym, tj. nad plotkami.
— Musisz pan wiedzieć, że dziś rano wpadła do nas pani Marszewaka i opowiedziała cioci, że pan biłeś się z porucznikiem Klonowskim o panią Mamułowicz. Całe miasto mówi tylko o tem, i my także uwierzyłyśmy, póki Józio nie opowiedział nam, jak się rzecz miała w istocie. Bardzo to przyjacielski i rycerski postępek z pańskiej strony, że pan wyręczyłeś mego brata, ale we wszystkich takich awanturach niema za grosz sensu. Fe, już drugi raz pojedynkujesz się pan bez potrzeby, to bardzo brzydko, ja nie chcę
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/16
Ta strona została przepisana.