potania. Teraz, podaliśmy sobie ręce, i nie wiedzieliśmy, co począć z sobą, choć radość szczera błyszczała w naszych oczach.
Nie, p. Dominik nie był wcale tak złym fizyognomistą, inie czytał hieroglifów tak dowolnie i fantastycznie, jak Champollion!
Jakie było powitanie, takie też i całe to pierwsze widzenie się nasze; nie było wprawdzie chłodu między nami, ale i mnie i Herminie odejmowała swobodę myśl, że jest przedmiot, o którym powinnibyśmy może byli pomówić, a który natomiast starannie omijamy. Czuła to nawet pani Goldmanowa, która towarzyszyła Herminie w jej podróży do Lwowa i przypisywała zapewne zakłopotanie nasze swojej obecności, bo wyszła pod pierwszym lepszym pozorem do drugiego pokoju i zostawiła nas sam na sam. Hermina obsypywała mię gorzkiemi wyrzutami z powodu, że nie doniosłem jej ani słowa o mojem uwięzieniu i o innych rzeczach, które mię obchodziły; nie mogła ona pozbyć się przywidzenia, że wszystko da się jeszcze naprawić między mną a Elsią, i nie posiadała się ze zdumienia, gdy jej Opowiedziałem wszystkie szczegóły postępowania Elsi w tej sprawie. Opowiadanie moje brzmiało w istocie dziwnie w zestawieniu z dwoma ostatniemi listami, które Elsia pisała do Herminy. Jeden z nich czytałem jeszcze przed mojem uwięzieniem, drugi stał się przyczyną, przyjazdu Herminy do Lwowa. Zawierał on krótkie doniesienie; że „pan Edmund narobił okropnych rzeczy, sfałszował, jak mówią, weksel młodego Klonowskiego i jest uwięziony.“ Do miłej tej nowiny dołączoną była konkluzya, że, teraz już wszystko, oczywiście, skończone jest między nami. Jak gdyby wszystko nie było skończone oddawna! Ale nie pierwszy to raz odkryłam, że Elsia mijała się z prawdą, albo że z dwóch wersyj, które dochodziły jej uszu o jakimś wypadku, rozmyślnie dawała wiarę mniej prawdopodobnej, lecz na razie dogodniejszej. Wyłuszczyłem to wszystko Herminie, objaśniłem jej, jak dalece łuski spadły mi z oczu, i zapytałem się jej, czy mogłaby przypuszczać, bym po tem wszystkiem
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/161
Ta strona została przepisana.