— Wybornie, dziękuję panu.
— Chciej pan usiąść — rzekł, Wskazując mi fotel. — To pan jesteś p. Meulerd?
— Moulard, Edmund Moulard.
— Nie sądziłem, bym powiedział co innego. — To mówiąc, otworzył sekretarzyk, wyjął z niego kilka książeczek z notatkami, z tych wybrał jednę, włożył na nos ogromne okulary w złotej oprawie, przysunął sobie fotel naprzeciw mojego, usiadł, i zaglądnął do swojej książeczki.
— Maulerd — rzekł — tak, to jest. Zaraz. Rodzeństwo. Masz pan żyjące rodzeństwo?
— Nie mam.
Mr. Crisparkle przemazał ołówkiem coś w swojej książeczce i czytał z niej dalej:
— Podobieństwo. Tak, to jest, podobieństwo. Panie Yawler!
Wszedł mały gruby jegomość z pierwszego biura.
— Chodź pan tu, stań pan tu, koło mnie. Patrz pan tam, i powiedz mi pan, czy widzisz pan podobieństwo.
— Uderzające — rzekł Mr. Yawler.
— Do kogo?
— Do Master Archibalda[1], syna lorda Kenmare. Jota w jotę tak wyglądał, na miesiąc przedtem, nim skręcił kark na wyścigach w Loughrea. Mój młody panie, czy siedzisz pan dobrze na koniu?
— Siedzę w tej chwili na fotelu — odparłem, zniecierpliwiouy dziwaczną tą procedurą.
— Cicho, Yawler — odezwał się p. Crisparkle. — Możesz pan odejść.
Yawler odszedł, ale nie mógł wytrzymać, aby mi po drodze nie szepnąć w ucho, bym się dobrze trzymał na
- ↑ Master (wymawiaj pełne a) panicz, syn pana. Starsi synowie lordów — parów Anglii, Szkocyi i Irlandyi urzędownie mają prawo tylko do przydomku Honourable i noszą nazwisko rodowe n. p. w tym wypadku: Honourable Archibald M'Croisher. Z grzeczności atoli mówi się: Master of Kenmare, to jest panicz z Kenmare i adresuje się nawet listy w ten sposób.