wszystkim pannom, i że Elsia nie stanowiła wyjątku. Ale p. Borodecki ma dwie wady, jednę rzeczywistą, a drugą urojoną. Najpierw, jest pretensyonalnym nad miarę, tak pretensyonalnym, że posądzam go, iż czeka, by mu się która sama na szyję rzuciła. Ma przytem prawo być wybrednym, i jest nim w wysokim stopniu. Nie zwracał uwagi na Elsię...
— Zwracał, zwracał, zaręczam ci!
— Nie przerywaj mi, kiedy jestem w toku: nie zwracał tyle uwagi na Elsię, by jej ambicya pozwalała wyznać sobie samej, że zrobił na niej wrażenie. Elsia wie, że p. Borodecki w niejednym już domu odegrał rolę kwaśnych winogron, i ma ona za wiele sprytu, by się blamować jak ów lis w bajce.
— A więc sądzisz, że gdyby p. Borodecki raczy najmiłościwiej skinąć...
— Poczekaj, poczekaj, nic nie sądzę. Mówiłem, że p. Borodecki ma jeszcze drugą, urojoną już tylko wadę, oto, nieszczęśliwym trafem jest to człowiek pracy. Pamiętasz, jak się raz Elsia śmiała okropnie, gdy się dowiedziała, że chcesz być profesorem? P. Borodecki jest adwokatem, to cokolwiek mniej mauvais genere niż profesor, ale przypomnij sobie, iluby to rycerskich i rolnych antenatów obróciła się w grobie, gdyby Elsia została panią mecenasowa!! A zresztą gdyby cienie dziadów i pradziadów miały w tej mierze tak redykalne i rewolucyjne wyobrażenia, jak ich potomkowie tj. ja i mój ojciec, to natomiast kości babek i prababek narobiłyby tyle hałasu na tamtym świecie, że sam najodważniejszy archanioł Michał uciekłby z nieba i przystałby do austryackiej landwery. A żywe ciotki! Gwałtu! Oprócz jednej p. Leszczyckiej, która proteguje p. Borodeckiego jako dalekiego kuzyna swojego śp. męża — i to proteguje go niewątpliwie jako wabika na innych ptaszków — wszystkie inne ciotki pomdlałyby ze zmartwienia, a wiesz, że jest ich siedm, i że jedna ciocia Gertruda jak zemdleje, to potrzeba czterech pokojówek, dwóch lokajów i małej machiny parowej, aby ją, podnieść!
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/29
Ta strona została przepisana.