— Jestem pewny, że Elsia nie uległaby żadnej ciotce, gdyby chciala iść za p. Dominika. Ma ona charakter...
— O, uporu ma dosyć, to prawda, ależ ona przesiąkło nawskróś temi samemi wyobrażeniami co ciotki. Nie zapominaj, że nie wychowała się w domu, ale w jednej z tych fabryk kokieteryi i próżności, zwanych pensyonatami: między księżniczkami ze wschodu, córkami geldhabów z Zachodu, i szlachciankami z Podola, a w takiem otoczeniu nawet... nawet z samej Minerwy zrobionoby Junonę, albo pawia Junony.
— A w otoczeniu dwunastu pijawek z ciebie zrobiono gderę, cynika, nieznośnika! Ja wiem przecież dobrze, jakie Elsia ma wyobrażenia o świecie i o ludziach, tyle razy z nią o tem rozmawiałem!
— Tak, w Starej Woli, na wsi, w samotności, kiedy razem czytywaliémy romanse! Zresztą nic dziwnego, że odzywać się w niej muszą szlachetne instynkta, wszak jest córką mojego ojca! Ja wierzę nawet, że te szlachetne instynkta wezmą kiedyś górę, ale kiedy to będzie! Pierwej ten świat błyszczący a spróchniały musi ją znudzić, pierwej to szczęście złożone z ekwipażów i ukłonów, z mebli, strojów i hołdów, musi ją zranić do krwi... chybaby ci się udało wpłynąć na nią, ochronić ją od tej próby. Lecz ty jesteś tylko jej niewolnikiem! Żal mi ciebie, Mundziu; wiem ja, że niewczesne to kazanie, radbym, abyś osiągnął czego pragniesz, i pomogę ci z całej duszy, ale raz jeszcze, żal mi ciebie! O, czemu ty nie pokochałeś tak twojej Herminy! Przy Elsi stajesz się mazgajem, ona będzie się tobą bawiła, jak lalką; IIermina zrobiłaby z ciebie mężczyznę i byłaby jeszcze dumną z tego, że ci ulega i że lgnie do ciebie, jak powój do drzewa...
— Panna Wanda Marszewska ma także niewiele podobieństwa do powoju! — odciąłem się, urażony, bo zdawało mi się, że Józio drwi ze mnie.
— Panna Wanda, hm, jest to roślina, wykreślona z mojej botaniki. — Rozważyłem tę rzecz na zimno, w chwili, gdy mi chirurg naciągał rękę. Ale bądź tylko tak szalonym,
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/30
Ta strona została przepisana.