miała za mnie siłę, której ja nie miałem, gdy się zbliżała chwila rozstania z Elsią. Pani Leszczycka wyjeżdżała z siostrzenicą do wód, ja miałem udać się do mojego nowego zatrudnienia, a Józio wracał do Starej Woli, bo rotmistrz zaniemógł był od pewnego czasu w skutek dawnych swoich ran i potrzebował jego pomocy w gospodarstwie. Ogólny ten wyjazd nastąpić miał za kilka dni, i na domiar mojego smutkn, zszedłem się w cukierni z p. Dominikiem, i w rozmowie trudno było nie potrącić o dom p. Leszczyckiej. Pan Dominik żywił pewną sympatyę ku mnie i wynurzał się przedemną otwarciej, niż przed innymi śmiertelnikami. Otóż w toku rozmowy dał mi do zrozumienia, że oświadczyłby się o Elsię, gdyby miał — dwadzieścia do trzydziestu tysięcy dochodu rocznie. Wzmianka ta tak żywo przedstawiła mi przepaść, jaka mię dzieliła od panny Starowolskiej, że nietylko dalekim byłem od posłuchania rad Herminy, ale nawet postanowiłem nieodwołalnie, nie iść za niemi, póki nie będę posiadał warunku, o którym tak trafnie wspomniał p. Dominik. Półromans z panną Elsią sprawiał nieraz, że rozmarzonemu, niemożliWe rzeczy wydawały mi się możebncmi — w tej chwili uczułem żywo praktyczną, rzeczywistą stronę całego tego stosunku, i pod tym wrażeniem napisałem list do Herniiny. Po czterech dniach poszliśmy obadwaj z Józiem pożegnać się z paniami, które nazajutrz odjeżdżały.
Pani Leszczycka miała jakieś interesa do załatwienia w sądzie i w banku, dokąd Józio musiał jej towarzyszyć — co uczynił krzywiąc się niepospolicie, bo ciocia miała szczególny dar nudzenia i przewlekania każdej sprawy, 9. wstąpić z nią do sklepu, do marszandki, albo do banku, równało się śmierci przez upieczenie na wolnym ogniu. Talent ten posiada płeć piękna w ogóle, ale u cioci Elżbiety był on rozwiniętym do bajecznych rozmiarów: nim zmieniała kupony, nabyła kapelusz lub zamówiła fryzurę, upływało zwykle tyle czasu, że kurs papierów spadał, i moda zmieniała się, a transakcya jeszcze nie była ukończoną. Zazwyczaj ja padałem ofiarą takich wypraw, i całemi godzinami bywałem
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/32
Ta strona została przepisana.