nie wiedział on atoli jeszcze o tem, że byłem mianowany inżynierem kolei, i w pierwszej chwili, gdy mię poznał, skrzywił się niepospolicie. Trwało to jednak tylko momenta zaraz potem p. Klonowski, jak gdyby w mojej osobie odszukał jedynego syna, którego miał za straconego, porwał mię w swoje objęcia i omal mię nie udusił wśród pieszczot, uścisków i całusów. Był on także niezmiernie grzecznym dla całej naszej komisyi, ubolewał, że tak źle jesteśmy ulokowani w karczmie bednarowieckiej, doniósł nam, że wydał swojemu rządcy w Milowcach rozkazy tyczące się naszego przyjęcia w tem miejscu, izaprosił nas na objad i na nocleg do Hajworowa, poczem odjechał. Natychmiast po jego odjeździe pojawiła się deputacya z Czartopola, która przybyła przedstawić komisyi, jak mocno pokrzywdzono to miasteczko przy wytyczeniu kolei żelaznej. Głównie przemawiał ksiądz ruski, który przypisywał wpływowi p. Klonowskiego dziwaczną trasę, powyżej opisaną. Był to wielki weredyk, i wielki przytem, jak się pokazało, nieprzyjaciel mojego opiekuna. Rozgadałem się z nim szeroko o stosunkach całej okolicy, i wkrótce dowiedziałem się, jak słusznym był jego żal do p. Klonowskiego. Ksiądz miał w Czartopolu Pana Jezusa, słynącego oddawna cudami, a tem samem, miał liczne odpusty, bardzo uczęszczane. Tymczasem, przed czterma laty, p. Klonowski, nabywszy Milowce za 16.000 złr. od Pomulskiego, dał prezentę na probostwo tamtejsze nie ks. Sarafanowiczowi, zięciowi ks. proboszcza z Czartopola, ale jakiemuś ks. Horpyniukowi, który, według gołosłownych twierdzeń strapionego teścia, szeptanych mi na ucho w Bednarówce, zapłacił p. Klonowskiemu o 300 złr. więcej za tę prezentę, niż ofiarował ksiądz Sarafanowicz. Nadto ks. Horpyniuk miał być człowiekiem złej konduity, żył źle z obywatelami i buutował włościan, co w jeszcze gorszem świetle stawiało jego kolatora. Najgorszą zaś i najbardziej opłakaną była ta okoliczność, iż ks. Horpyniuk porozumiawszy się z p. Klonowskim i z arendarzem milowieckim, Herszkiem, wykonał zamach już nie na zięcia ks. Knuryka (tak zwał się ks. proboszcz
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/42
Ta strona została przepisana.