poczciwości i serdeczności. Jest coś w naturze ludzkiej, na czem oszusty parzę sobie palce: nieraz rozmawiamy z intrygantem, którego znamy nawskróś, tak, jak gdybyśmy brali za dobrą monetę wszystko, co nam prawi. Niekażdy z nas rodzi się weredykiem i niekażdy przy pierwszej lepszej sposobności potrafi wypalić takie kazanie, jak ów kapucyn w Wallensteina Obozie; słucha się i milczy, albo ipotakuje, chociaż się wie doskonale, z kim się ma do czynienia. To też nieraz intrygant wpadnie w łapkę i oszukuje się grubo, licząc na to, że nas oszukał; a później, gdy się przekona o swojej pomyłce, wściekłość jego nie zna granic.
Przypisuje on naszej chytrości to, co było tylko wynikiem indolencyi lub dobrego wychowania. Klonowski zawiódł się był na mnie w owej sprawie z Burglerem w podobny sposób, i z pewnościa, nie zapomniał mi tego, ani nie przebaczył; mógł on wiedzieć najlepiej, że go znam na wylot, i że mu się oszukać nie dam. Mimo to maskował się, może z nawyczki, lub dla ćwiczenia się w swojem rzemiośle; ja zaś nie zdzierałem mu odrazu z twarzy tej maski, bo mię bawiła. Kiedy więc począł mię wypytywać z jak największem zajęciem, czy jestem bardzo cierpiącym, i kiedy nalegał, abym się przeniósł do dworu, gdzie będę miał wszelkie wygody, nie powiedziałem mu otwarcie, że nie chcę przestąpić jego progu, ale szukałem różnych wymówek.
— Ależ-toś uparty! Zhardziałeś widzę, odkąd zostałeś inżynierem. Ale, ale, zapomniałem ci powinszować, musisz stać w cale nieźle na twojej posadzie?
— O tak! Mam przeszło trzysta złr. miesięcznie — rzekłem od niechcenia.
— To bardzo pięknie, a jednak, gdybyś się był zgłosił do mnie, byłbyś otrzymał jeszcze świetniejsze stanowisko. Nie wiedziałem wcale, że jesteś urzędnikiem tej kolei, której ja jestem radcą nadzorczym. Szkoda, wielka szkoda! Ale co się odwlecze, to nie uciecze: przy pierwszej sposobności możesz być pewnym awansu.
— Dziękuję panu, nie zasłużyłem na to wcale.
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/45
Ta strona została przepisana.