i połowa czwartej, a cała ta przestrzeń papieru, nakształt politycznego wyznania wiary jakiego kandydata, zajęta była poglądami Elsi na to, co stanowi istotę szczęścia ludzkiego. Nie ręczę, czy nie było tam kilku ustępów wziętych żywcem z listów pani de Sévigné, albo z pism pani de Genlis, ale mniejsza o to, sam wybór tych ustępów czynił zaszczyt uroczej kompilatorce, a nieraz przecież i najbieglejsi pisarze przytaczają wyrazy obce i zdania cudze dla tem dokładniejszego oddania własnej myśli lub własnego uczucia. Dla usprawiedliwienia tej przychylnej krytyki dodać muszę, że nie było tam ani jednej rzeczy, którejbym nie mógł tłómaczyć na moją korzyść. Świat ze swoją próżnością i ze swojemi rozrywkami nudził i męczył Elsię; ludzi ceniła ona podług tego, ile posiadają serca, wykształcenia, honoru i poczucia obowiązków wszelkiego rodzaju; nie pojmowała tych, którzy widzą szczęście w majątku, szydziła z uprzedzeń kastowych, wzdychała za życiem zacisznie pędzonem wśród pasma wypełnionych powinności i światu odwzajemnionych uczuć, wśród tego największego ze wszystkich światów, który utworzyć sobie można tylko w małem kółeczku, a nigdy w wielkiem kole, deptauem stopami profanów. Tu było wspomnienie o przyjemnych chwilach, spędzonych nieraz w Starej Woli, przy kochających i kochanych rodzicach, w gronie dusz przyjaznych, i wspomnienie o żalu z powodu, że nie było tam Herminy, i że los zawistny rozdziela zawsze tych, co sympatyzują z sobą. Ad vocem tego żalu znalazła się nakoniec, w połowie, jak mówiłem, szóstej stronicy, wzmianka o „panu Edmundzie”, a po niej, kilka dość gorących wyrazów uwielbienia dla jego „talentów i wykształcenia“. Dotknęło mię to w sposób dość niemiły; uważałem bowiem, że ile razy przypuszczony byłem do jakiego towarzystwa, w którem znajdował się hrabia, albo baron, albo posesyonat urodzony z hrabianki, usprawiedliwiano zazwyczaj niejako wobec niego moją obecność tem, że jestem, bardzo wykształconym mlodym człowiekiem“, nie zdarzyło mi się zaś nigdy, aby obecność takiego potentata w salonie usprawiedliwiano wobec mnie,
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/68
Ta strona została przepisana.