nie zrobiły wrażenia jego szlachetne i piękne rysy twarzy, jego postać wzniosła i arystokratycznie przytem pochylona, w tym musiały wzbudzić uszanowanie przynajmniej jego siwe włosy i wyraz oblicza pełen dobroduszności połączonej z inteligencyą, a nierepublikanowi imponować musiało nazwisko, którego etymologia gubiła się w pomroce przedhistorycznych prawie wieków. Był wprawdzie historyk, który twierdził, że Blaga był dawniej czystoruską Błochą, byli żartownisie, którzy Blagów wywodzili od Gaskończyków i innych mieszkańców Galii, ale pewnego nikt nic nie wiedział, a ostatecznie, jeszcze pradziad księcia Fortunata Blagi otrzymał był prawo noszenia tytułu: princeps imperia romani, i wszystko korzyło się przed tym obcokrajowym blaskiem, równie jak Jontek pana Sawrackiego z Kiejstumówki i Maciek pana Ostapowskiego z Drewni znają respekt przed Jaśkiem pana hrabi Zagrobelskiego, odkąd się nazywa John i nosi kapelusz z galonem i buty z żółtemi stylpami. Blagowie byli dynastyą, cokolwiek na wzór Napoleonidów, konserwatyści trzymali się jej jako silnej kotwicy przeciw burzom rewolucyjnym, a demokraci wierzyli, że w niej tylko jest zbawienie zasad wolności, równości i braterstwa, zwłaszcza gdy książę Fortunat miał potomstwo nader czerwone, nakształt wielu innych następców tronu. Miał on i osobiste zasługi, które chętnie wyłuszczał, ile razy kandydował na prezesa; prezesem zaś był wszędzie, i tam gdzie radzono o chowie buraków, i tam gdzie wychowywano młodzież, i tam gdzie budowano kolej lub przyjmowano pieniądze w zamian za asygnaty kasowe, i tam nakoniec gdzie radzono o losach kraju i kierowano niemi w duchu konserwatywno — demokratyczuo-staroszlachecko-postępowym. Osobiste owe zasługi, o ile pamiętam z pewnej mowy księcia Fortunata, którą słyszałem, były w istocie bardzo ważne; opowiadał on bowiem sam z rozrzewnieniem, że przed trzydziestą laty nie posiadał nic, oprócz dwudziestu groszy dyurny i dwóch milionów złp. w brylantach i innych kosztownościach, obecnie zaś posiada dwadzieścia milionów i to nie nędznych złotych polskich, ale złotych reńskich,
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/79
Ta strona została przepisana.