tymczasem z zeznań uwięzionych robotników powzięli byli przekonanie, że poduszczał ich do napaści na mnie głównie p. Szloma w spółce z arendarzem bednarowieckim. Nie omieszkałem dodać do tego informacyi, że pan Szloma już drugi raz objawia taki pociąg do posiadania moich papierów, i że przypuszczam. iż działał z czyjejś namowy, a nie w celu zwykłej kradzieży. Zeznanie to powtórzyłem nazajutrz w sądzie powiatowym w Czartopolu — adjunkt tamtejszy, człowiek bardzo energiczny, okuł Szlomę w kajdany i zamknąwszy się z nim sam na sam w biurze, tak mu jakoś dobitnie przemówił do sumienia, że żyd przyznał się, iż pan Klonowski z Hajworowa obiecał mu znaczną nagrodę, jeżeli dostarczy mu pewnych papierów, będących w mojem posiadaniu. Adjunkt był nieprzyjacielem pana Klonowskiego w skutek różnych zatargów, których nigdy nie brak na prowincyi, spisał więc protokół i odesłał go wraz z Szlomą iinnymi więźniami sądowi śledczemu. Byłem niezmiernie zainteresowany całą tą sprawą, jak każdy pojmie, i rad byłbym pochodził energicznie około stanowczego jej wyświecenia, gdy nagle, czwartego dnia po napadzie, otrzymałem od przełożonej nademną władzy surową naganę z powodu mojego postępowania, które — jak mi pisano — dnło powód do tak ogólnego przeciw mnie oburzenia wszystkich stron, mających styczność z budującą się koleją żelazną. że... odwoływano mię z mojej posady i nakazywano mi bezzwłocznie jawić się we Lwowie. O ile wiadomość ta była mi nieprzyjemną ze względu na krzyczącą niesprawiedliwość, jaką mi wyrządzano, o tyle z drugiej strony miło mi było dostać się do stolicy, dokąd już wróciła była p. Leszczycka z Elsią, bo działo się to już w połowie października.
W Bednarówce było kilka osób, którym wyjazd mój sprawił wielką przykrość. W’ pierwszej linii liczyła się do nich Kasia wraz ze swoim mężem. Zawdzięczali mi oni oboje swoje „stanowisko“; postarałem się był albowiem o to, że pana Macieja mianowano dozorcą przy budowie drogi, i miał też wszelką pewność zostania strażnikiem. Kasia lamentowała, że nie będzie już miała komu usługiwać, że jej
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/84
Ta strona została przepisana.