przyczem tamten ukończył także uniwersytet, a ta, wszelkie nauki w pensjonacie. Jakkolwiek oboje mieli piękny majątek, trudno było tak młodego chłopca i tak młodą panię zostawiać sobie samym, p. Maciej turbował się tedy na przemian swojemi reumatyzmami i gastrycyzmami, i dziećmi swojej siostry. Dr. Ludwikowski, któremu to wszystko niewymownie już było dokuczyło, z powodu, iż p. Jeżyński piętnaście razy na dzień zasięgał jego rady, zniecierpliwił się pewnego razu, i przemówił do p. Macieja mniej więcej w te słowa:
— Cała pańska choroba i wszystkie pańskie kłopoty pochodzą ztąd, że panu nic nie brakuje, i że nie masz pan żadnych kłopotów. Poradziłbym panu, znaleźć sobie jakie zajęcie, ale wiem, że o tem nie ma mowy. Dam panu przeto inną, ale jedyną i ostatnią radę, a jeżeli pan tej nie posłuchasz, to kwita z przyjaźni i z klienteli, możesz pan na przyszłość nudzić doktora Madfesa całodziennem swojem stękaniem.
Nadmienić tu muszę, je p. Jeżyński był człowiekiem wcale wykształconym, i świadomym obowiązków obywatelskich. Ażeby więc nie zrozumiano źle słów doktora, że „o zajęciu jakiem dla p. Macieja“ nie ma mowy, pospieszam dodać, że działo się to wszystko jeszcze za czasów pańszczyźnianych i absolutystycznych, kiedy w istocie o żadnej pracy obywatelskiej
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.