propinatora, który według rozbioru pana Bąbla, zaprawiał piwo odwarem z drzazg orzechowych, ale niebawem gruchnęła pogłoska, że Motio daje rybią trutkę do piwa, a autorem jej był p. Bąbel. Jakiś czas w radzie gminnej klekotowskiej było pięciu sprawiedliwych, ale z niewyjaśnionych powodów liczba ich stajała do dwóch. Jakiś czas p. Narwański pomocnik aptekarza, który nader gorliwie służył muzom i każdą chwilę wolną od kręcenia pigułek, poświęcał na robienie wierszy, albo na pisanie do gazet, był niezrównanie utalentowanym i wzorowym młodzieńcem, którego utwory sam p. Bąbel z wielkim zapałem deklamował, ale skończyło się na tem, że jego, ekspedytora pocztowego i jednego z nauczycieli miejscowych p. Bąbel ogłosił trójką hultajską, która pijaną wrzawą dręczy senne ucho nocy, a w dzień z oczyma blachmanem zaćmionemi lada jako spełnia swoje obowiązki, ku fizycznemu, materjalnemu i moralnemu jak największemu upadkowi całego Klekotowa. Tak też i kasjer miejski, z pierwowzoru uczciwości, zeszedł na złodzieja grosza publicznego i jeden tylko szef stacji kolei żelaznej, z kompletnego oczajduszy, rozbójnika i germanizatora, jakim był w ustach p. Bąbla, wskutek jakichś niewyjaśnionych transakcji stał się przynajmniej osobą neutralną, o której nic nie było do powiedzenia. Większą
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.