jeszcze łaskę miał Icek, faktor dostawcy drzewa dla różnych instytucji, ale gdy go już p. Bąbel miał kanonizować, sędzia powiatowy zamknął biednego Icka za jakieś nieprawe przeniesienie ruchomej własności i dotychczas go nie puszcza. Kierująca nakoniec nauczycielka szkoły żeńskiej, z anioła dobroci, pilności i cnoty została w mig tak brzydką lafiryndą i takie p. Bąbel umiał opowiadać rzeczy o jakiejś altance i jakichś kolczykach, że ogólnemu, jak się wyrażał, jedynie zgangrenowaniu całego społeczeństwa w ogóle i pewnym kurczętom jakoteż faseczkom masła, które niespodzianie znalazły się w spiżarni p. Kukurnickiego jako prezesa okręgowej Rady szkolnej (posiadającego w trzech folwarkach około 140 krów własnych), przypisać należało, iż taką Messalinę cierpiano jeszcze na posadzie. Gdy nadto dwóch członków pomienionej Rady nazwał p. Bąbel hyenami wygrzebującemi zwłoki z cmentarza patrjotyzmu, jakim jest Klekotów, (za to że nie pozwolili na ferje szkolne we wszystkie rocznice wszystkich bitw i potyczek, w których nie błyskał jego oręż od r. 1768 do 1881, t. j. że nie pozwolili na ferje całoroczne), zebrała się nakoniec, ta uczona korporacja i zważywszy, że obydwaj stronnicy p. Bąbla wierzyli lub udawali, iż wierzą w jego wyroki, uchwaliła wejść w transakcję z tak potężnem stronnictwem. Z milczącem tedy zezwo-
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.