i którego już z daleka coś na kształt brzasku zorzy porannej rumieniącego się na jego kościach policzkowych i innych wypukłościach twarzy, wskazywało jako człowieka jowialnego. W istocie przedstawiał p. Ćwikalski w literackim świecie Klekotowa żywioł lekki i wesoły, układał bowiem i deklamował chętnie różne dykteryjki które odznaczały się szczególnie oryginalnym choć niejednostajnym rytmem, od dziesięciu do dwudziestu siedmiu zgłosek w jednym wierszu. Natomiast co do rymów, nie mogę twierdzić, ażeby p. Ćwikalski był równie szczęśliwym, jak p. Perła — ratował go atoli poniekąd nasz język, w którym tyle drugich przypadków liczby pojedynczej kończy się na „ego“, a tyle form czasownikowych na „ałem“ „yłem“, „ała“, „yła“, „ący“, „ony“, „ąca“, „ona“. Przy ich pomocy pan dozorca dróg napłodził więcej utworów od Calderona lub Dumasa ojca, i tak się w nich rozmiłował, że nawet gdy mu się nawijały wybredniejsze rymy, jak np. kobyła i miła, chował je rad w środek wierszy i kończył słowami, jak: wierzgnęła, ziewnęła. Nie najmniejszą zaletą p. Ćwikalskiego było to, że był wielkim zwolennikiem kronik lwowskich p. Jana Lama i często je nawet do ćwiczenia wiązaną mową odtwarzał. Do grona które nazwałem apteczne, należał jeszcze p. Smerecki, który oprócz dyżurów w sądzie nie trudnił się innem
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.