literackiem zajęciem, ale był tem, co Francuzi nazywają un bel ésprit, rad przestawał z literatami i artystami, brał udział w teatrach amatorskich, trochę śpiewał, trochę deklamował, a nadewszystko chętnie nadskakiwał paniom. Do każdego festynu, bazaru, loterji fantowej był ich nieodstępnym adjutantem i miał sobie w tym celu urlop przez płeć piękną u przełożonego wyrobiony — przepisywać role, nuty, i krzesła, lub ewentualnie popędzić milę pieszo w największym skwarze po zapomnianą na majówce w lesie parasolkę lub torebkę, było dla niego zwykłą i codzienną niemal igraszką.
Właściwą głową stronnictwa aptecznego była pani aptekarzowa, wdowa, wcale jeszcze świeża i obdarzona ową pełnią wdzięków, dla której wolimy nieraz znośną jesień niż lato, po macoszemu przez panującą planetę traktowane. Nadto, była miłośniczką literatury i sztuk pięknych, w skutek czego tuliły się one chętnie w jej otoczeniu. Jeżeli zaś mówię o sztukach pięknych w Klekotowie, to ma się rozumieć, że nie mogę myśleć o niczem innem, jak tylko o fortepianie — po za Krakowem i, podczas wystaw, Lwowem, inne sztuki piękne nieznane są w Galicji. Miał zaś fortepian w Klekotowie podwójnie urzędowę reprezentację: p. Molskiego i p. Durską, którzy oboje udzielali lekcyj, i jak mię zapewniano, byli wyznawcami szkół wręcz
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.