naówczas wyobrazić ją sobie, jak mu się najlepiej podoba.
Pani Elżbieta Pirzpuchler (przykro mi, że w ten wieniec rymów i tonów wplatać muszę tak prozaiczne nazwisko) — tak bowiem zwała się po śp. mężu aptekarzowa, była sama w swojej osobie właścicielką apteki, i zmuszoną przeto była kierownictwo jej poruczyć egzaminowanemu magistrowi farmacji. Prowizor ten i mąż nauki zwał się Narcyz Narwański, był rodem z Klekotowa, i pochodził z jednej z najstarszych rodzin miejscowych, jak to już samo nazwisko jego, ściśle z legendą o szczęśliwym wybrańcu pięknej Marcypanny związane wskazuje. Był to brunet o bladej wyrazistej twarzy, ujętej w dość gęsty czarny zarost, ocienionej z wierzchu, tj. z każdej strony z wierzchu, dwoma gałkami niemniej czarnych włosów, między któremi w środku nie było na przestrzeni kilku cali najmniejszej łączności. Brak ten, przedłużający część czoła aż do tyłogłowiu, był na pierwszy rzut oka zadziwiającym, gdyż pan Narcyz nie miał jeszcze lat trzydziestu, a oprócz posady swojej jako prowizor posiadał jaki taki mająteczek, któryby mu był pozwolił nabyć i własną aptekę; jeno że o dobrą trudno a złej kupować niewarto. Zajrzawszy atoli głębiej w serce p. Narcyza, doszedłem ukrytej przyczyny tego zjawiska, i wyjawię ją, ażeby nie męczyć
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.