skonfundowany na śmierć i niewiedzący, co mówić, komitet koncertowy wsadził jakoś do biedy najpierw Ekstazę, a potem, obok niej, Smereckiego. Gdy ten atoli nie był biegłym w powożeniu więc musiał p. Perła, ulokować się plecami do niego na przednim brzegu biedy, opierając się nogami o dyszle; na rymowane zaś naleganie wieszczki i p. Narcyz wydrapał się na ten sam drążek, ale z grzeczności usiadł, zwrócony ku środkowi biedy.
Mimo całego pomięszania, jakie opanowało było naszych trzech bohaterów, p. Narcyz spostrzegł, że wieszczka przy wsiadaniu upuściła jakiś papier i że jakiś cień gruby przesunął się w tejże chwili koło biedy. Chciał właśnie zwrócić uwagę na tę okoliczność, gdy p. Perła zaciął konia, który szarpnął nagle, wskutek czego nasz farmaceuta, wedle znanych prawideł fizycznych, znalazł się niespodziewanie na łonie Ekstazy. Przy pomocy Smereckiego dostał się atoli napowrót na swoje miejsce i wśród ciemności, po rozpluskującem się na wszystkie strony błocie, ruszono ku miastu. Już ekwipaż stanął na moście, pod którym sączyła się struga, niemal niewidzialna, i którą zupełnie bezkarnie prześlepić byłoby można — gdy z przeciwnej strony dał się słyszeć turkot powozu. Był to hr. Malowański, który spóźnił się wraz z panem Kukurnickim, z powodu, iż
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.