rządowy zegarek został po za kolejowym o pół godziny, a autonomiczny o całą godzinę. Zaledwie udało się uniknąć zderzenia; na szczęście, powóz zaopatrzony był w latarnie. Hr. Malowański i p. Kukurnicki w okamgnieniu znaleźli się obok Ekstazy i powitali ją imieniem powiatu i miasta. Na co wieszczka raczyła odpowiedzieć:
Ty, co jesteś tu „starosta“,
Witam ciebie prosto z mosta,
Gdzie Narwańca szumne fale
Grzmią po skale w dzikim szale!
Lecz bezsilne one całkiem
Gdzie jest taki mąż marszałkiem,
Co od fal i wroga gotów
Bronić zawsze swój Klekotów.
— Panie Narcyzie, notuj pan — szepnął rozpaczliwym głosem p. Perła — ja nie mogę, bo mam lejce w rękach!
Jeszcze dłuższy czas płynęło złoto z ust wieszczki, nim obudwu najwyższym dygnitarzom powiatu powiodło się przenieść ją do powozu, do którego zaproszono także p. Smereckiego. Konie hrabiego ruszyły wyciągniętym kłusem, a za niemi powlokła się i nasza bieda z dwoma młodzieńcami pogrążonymi w ponurem milczeniu. Nim przybyli do miasta, już każdy tam wiedział, dzięki uwijaniu się Bąbla,