winien jestem, dla dokładności historycznej, zanotować, że owe „kompromitujące papiery“, w których posiadanie wszedł przemocą p. Perła, zawierały jedynie koncept wierszy improwizowanych wczoraj na dworcu i po drodze przez Ekstazę, jakoteż tych, które przez cały czas swego pobytu w Klekotowie jeszcze improwizować miała. Ponieważ atoli manuskrypt przepisany był bardzo starannie i pozwalał przypuszczać, że wieszczka zachowała jeżeli nie drugi odpis, to brulion, więc uchwalono nie zwracać go jej wcale. Co się tyczy p. Bąbla, starosta, mając w ręku list jego, pisany do pana Narwańskiego, oddał go sądowi, w którego rękach szanowny ten obywatel ku wielkiemu uszczerbkowi swojej katedry moralności publicznej i ku zupełnemu zgangrenowaniu społeczności klekotowskiej, dotychczas pozostaje. Więc się nim też zajmować nie będziemy, jeno skutkami jego czynów.
— Cha, ha — mówiła w godzinę później pani Purzpichlerowa do pana Narcyza — Cha, cha! — a każde jej „chacha“ było tuzinem puginałów — jakże to było; kto kogo wiózł na kolanach, pan ją, czy ona pana, kto komu dawał karmelki? Chacha! A ten pojedynek z panem Bąblem, który aż żandarmerja musiała przerywać? Chacha! Bardzo walecznie, chacha!
Ale mniejsza o panią Purzpichlerowę.
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.