koziołki dzieci mieszczańskie płci obojej; po drugiej stronie, jak w Wallenrodzie, p. aptekarzowa nieruchoma siedzi na ławeczce i robi robótkę, a obok niej p. Brońcia i p. Ćwikalski „całuje ruci pani dobrodziejce“, jakoteż p. Perła opowiada, jak mocno starosta i marszałek zachwycali się śpiewem p. Purzpichlerowej i jak hrabina Malowańska cieszyła się z tego, że w programie nie ma śpiewu p. adjunktowej ani akompaniamentu p. Durskiej. Nasza para, spłoszywszy gęsi, chodzi co raz bliżej płotu i coraz niżej ku krzakom nad Narwańcem. Deklamatorska werwa Ekstazy zaczyna dominować nad gęganiem spłoszonych gęsi; na ławeczce cichnie rozmowa; słuchają. Słuchają, ona mówi: Precz z tęsknotą!
„Mów, młodzieńcze urodziwy
Czemu blade twoje lica.
Czemuś taki nieszczęśliwy,
Że cię nic już nie zachwyca?
Tu p. Ćwikalski który patrzył przez szparę w płocie spostrzegł wielkie zakłopotanie na twarzy p. Narcyza, gdy go Ekstaza uchwyciła za rękę, mówiąc bez przerwy dalej z coraz większym zapałem:
Mów, i nie taj nic przedemną,
Nie taj serca skryte bicie;
A gdy poznasz moc wzajemną
Rajem dla nas będzie życie!