poszedł po rozum do głowy i skoczył w wodę! — krzyknął Ćwikalski.
Po drugiej zaś stronie płotu, nie zważając na to bluźnierstwo prostackie, kapłanka muzy wzniosła obie ręce do góry i zawołała głośnym głosem:
Miłości zaprzaniec
Skoczył w Narwaniec
Ogniem nie spłonął:
W rzece utonął.
∗
∗ ∗ |
Nie utonął, ale zamoczył nogi, i dostał później kataru. Na wieczorku zaś u p. aptekarzowej, gdy Ekstaza zapytała o p. Narcyza, odpowiedział p. Perła uroczyście:
— Pojechał do Dzidowa kupić aptekę.
P. Perła miał prawo być uroczystym, tego samego bowiem dnia otrzymał był nominację na pocztmistrza w Klekotowie, a zakomunikowawszy pani Pirzpuchlerowej wiadomość o wyjeździe Narcyza i o swojej nowej pozycji, upadł jej do nóg i oświadczył się en toute forme, ale prozą, nie wierszami. Gdy było rzeczą oczywistą że p. Narwański dwóch aptek ani potrzebować, ani pragnąć nie będzie, przyjęła po krótkim namyśle jasnowłosego, zamiast czarnego młodzieńca. Ekstaza wyjechała nazajutrz rano do Mistrzosławia, gdzie ciągle dalej deklamuje. W tydzień później przybył p. Narcyz już w cha-