listów nie czytywał, a moje, nierozpieczętowane, rzucał, gdzie się trafiło. Tak więc otrzymałem tylko pismo od cioci Ruńci, w którem najpierw z wielką goryczą mówiła o nierodzinnem, nieludzkiem i samolubnem usposobieniu tego starego kawalera, p. Michała, a następnie zachęcając mię do dalszych studjów, oświadczała się z gotowością dania mi takiej pomocy, na jaką ją stać będzie. Zamiast do niej, napisałem najpierw list do wuja z prośbą o pieniądze na drogę do Zaklęsłowie, ale z powodów wyżej przytoczonych nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, w skutek czego, jak niepyszny, zgłosiłem się do ciotki. Przysłała mi natychmiast sto złr. na pierwsze potrzeby, a odtąd nietylko co kwartału otrzymywałem od niej tę samą kwotę, ale nawat bardzo często dochodziły mnie pocztą różne bardzo pożądane posyłki drobiu, zwierzyny, pieczywa, bielizny i t. p. tak, że studjum prawa rzymskiego było mi jako tako osłodzone — nie tak, jak jednemu z moich kolegów, który był zwykł narzekać, że na nic mu się nie przyda wiadomość, iż mógłby jako małoletni mieć trojakie peculium: profectitium, adventitium i castrense[1] skoro żadnego z nich nie ma.
- ↑ Peculium, według prawa rzymskiego, ta część majątku małoletniego, którą on mniej lub więcej niezawiśle rozporządzać może, w miarę jak ona pochodzi