krewnych, a mając piękny i dobrze zagospodarowany majątek, zrobi mię kiedyś szczęśliwym swoim sukcesorem i t. d.
Tego rodzaju pius dolus posłużył mi wprawdzie do tego, że stałem się w pewnych kołach rodzajem lwa salonowego, a wskutek tego w komitetach nie piastowałem już nigdy niższej rangi od prezesa, ale też odtąd 400 złr. rocznie, gęsi, kury, zające, bułki, masło, ręczniki, poszewki i t. d. przestały mi wystarczać do życia, a wakacje r. 1852 przepędziłem na wsi u Stasia Bydlińskiego nietyle dla przyjemności, ile dla usunięcia się z oczu rozmaitym czarnym, szpakowatym, siwym i rudym prześladowcom w czarnych chałatach...
Gdy wróciłem do Lwowa, stan ten pogorszył się jeszcze. Pierwsza setka cioci Ruńci pękła do tygodnia; przypuściłem szturm o drugą i czekałem na nią przez dni 15 jak na zbawienie, ale gdy przyszła, nie wiele więcej było z niej pożytku. Zacząłem pisać listy rozpaczliwe do Poduminiec, ale bez skutku — kapitalik cioci Ruńci był bowiem na schyłku. Lamenta moje sprawiły jednak tyle, że wybrała się do Zaklęsłowic i odbyła jakąś konferencję z wujem Michałem, którego jej się udało udobruchać. Dosyć, że gdy już byłem w ostatniej rozpaczy, tj. gdy rozmyślałem nad potrzebą pozbycia się oznak mojej salonowej i lwiej godności, tużurka,
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.