Gdy pan Władysław Ślepowron Tyndakowski wrócił do domu z śniadania, przy któremśmy go widzieli a które nawiasem mówiąc, skończyło się o czwartej popołudniu, służący zajęty właśnie pakowaniem jego rzeczy do tłumoka, wręczył mu dużą kopertę, zaadresowaną do niego tak starannie, że nie był opuszczonym żaden z jego tytułów. Wewnątrz znajdował się duży bilet, sztychowany na grubym kartonie, tej treści.
„Hrabia N. i hrabina z N. N. mają zaszczyt prosić J W. pana
na wieczór dnia 1 Kwietnia 18.. o godzinie 9½.
Kawaler ŚŚw. Porcjunkuli i Akkomodaty podskoczył z radości.
Wielkanoc przypadała owego roku na ostatnie dni marca, a data zaproszenia właśnie na ów wtorek, którego miał być z powrotem od ciotki. Włożył bilet w kopertę w pugilares, bo jużci musiał pochwalić się przed ciotką tak zaszczytnem zaproszeniem. Za godzinę wyjechał koleją żelazną, marząc błogo o walcu z hrabianką Marją.
W niedzielę wielkanocną byłem u hrabstwa N. na święconem. Trafiłem jakoś tak, że prawie nie było gości, i rozmowa toczyła się en fa-