Warszawy i prowadzili znowu dom urządzony z wielkim przepychem i że mają syna, który obecnie liczy lat 12 do 13-stu i dla którego mama stara się o jak najbardziej przewrotne wychowanie.
Co się tyczy Bronia, to ani wrodzony zdrowy rozsądek, ani obawa ostatecznej nędzy, ani nareszcie wzgląd na przyszłość syna nie zdołały pobudzić go do zrzucenia haniebnego jarzma, które dźwiga. Z umysłem pochopnym do wrażeń wyższych, z sercem otwartem dla przyjaźni i ludzkości, z usposobieniem jakby umyślnie stworzonem do życia cichego na wsi i do szukania przyjemności w zajęciach, które ono nastręcza, człowiek ten rzucony jest w wir szaleństw bez smaku i celu, wśród otoczenia zajmującego się bzdurstwami, tak pozbawionemi wszelkiego sensu, że i największy filozof nie potrafiłby zdefinjować, co w nich może zajmować istotę obdarzoną rozumem. Przyjaźni daremnieby szukał w kołach, w których poruszać się musi, a chaos niedorzeczności w którym się ciągle obraca, nie pozwala mu oddawać się zajęciom, których pragnie i rozrywkom, do których wzdycha. Oddawna zrzekł on się już nadziei wydobycia się z długów, w których siedzi po uszy, a co do szczęścia domowego, zna go tyle, jak gdyby wcale nie miał rodziny. To też popadł on powoli w rodzaj melancholji
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.