ale natomiast Henryczek trzepał się i plótł trzy po trzy bez ustanku.
To samo było przy obiedzie. Pani domu od czasu do czasu szeptała coś z ciocią, a Bronisław zadawał sobie wszelką pracę, by nas zabawić. Muszę dodać jeszcze i to, że obiad wcale nie podniósł w moich oczach reputacji francuskiego „chef de cuisine“, któremu Bronio płaci miesięcznie więcej, niż mój Wicenty pobiera rocznie. Natomiast, nie uwierzyłbyś, kochany doktorze, ile srebra, porcelany i kryształu przesunęło się przed naszemi zdziwionemi oczami, a za każdem krzesłem stał lokaj w liberji, wyjąwszy krzesła pana i pani domu, z których każde miało do usługi osobnego kamerdynera we fraku. Odetchnąłem swobodnie, gdy się skończyła cała ta parada i gdyśmy przeszli do salonu. Tutaj odznaczył się pełen nadziei młody p. Wojnowski tak szczególnemi względami dla Elżusi, że dziewczyna, którą znasz jako wzór łagodności, musiała pociągnąć go za uszy, ażeby mu przypomnieć, że nie jest w garderobie. Bronio podziękował jej serdecznie za to napomnienie, dane jego potomkowi i kazał mu wyjść z pokoju, ale to wywołało scenę, jakiej się nie spodziewałem ze strony pani Wojnowskiej. Wstała z majestatycznemi gestami, wzięła Henryczka za rękę i wyszła z nim razem deklamując z wyrazem boleści.
Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.