Strona:Jan Lam - Humoreski.djvu/41

Ta strona została uwierzytelniona.

Pilnują one dojenia krów, kuchni, prasowania bielizny, a mimo to znajdują czas na czytanie książek, umieją Pola i Zaleskiego na pamięć, grają na fortepianie, haftują, dziergają, jednem słowem, cudowne i nieocenione dziewczęta. Cudzoziemcy, którzy tyle złego mówią i piszą o nas, powinniby zaglądnąć do Isakowiec, a dowiedzieliby się nie jednej rzeczy, o której nie mają wyobrażenia. Między innemi wartoby, ażeby zobaczyli, jak wygląda równouprawnienie wyznań, pojęte z szlachecka. Franciszek ma arendarza starego Abramka, który już pół wieku siedzi na karczmie za wsią, i którego ojciec siedział tam jeszcze za króla Sasa. Abramko pełni przytem na gruncie funkcję dozorcy przy młockach. W piątek wieczór przechadzaliśmy się po dziedzińcu z Franciszkiem, gdy nagle mój przyjaciel począł niespokojnie rozglądać się po niebie, jak gdyby się obawiał burzy. Niebo było czyste i nic w powietrzu nie usprawiedliwiało jakichkolwiek obaw; mimo to zwrócił się Franciszek przyspieszonym krokiem ku gumnu. Zaciekawiony, co z tego będzie, poszedłem za nim.
— Abramku! — zawołał — idźcie już do domu, szabas zachodzi!
Tak więc ten gorliwy katolik, który rano i wieczór odmawia długie pacierze, i nigdy mszy nie opuści w niedzielę, uważał, czy nie